Anisimova z uznaniem o Świątek. Takie słowa przed finałem Wimbledonu! "Za każdym razem..."

4 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Świątek i Anisimova urodziły się w 2001 roku. Polka swój jubileusz tradycyjnie świętowała 31 maja w Paryżu. Amerykanka na swoje urodziny musi zaczekać do 31 sierpnia, kiedy w Nowym Jorku będzie trwał US Open.

- Iga to niesamowita zawodniczka. Była dla mnie inspiracją. Jej etyka pracy i wszystkie osiągnięcia są naprawdę inspirujące - powiedziała Anisimova po wygranej z Sabalenką.

ZOBACZ TAKŻE: Świątek i... nikt więcej. Zaskakująca statystyka tuż przed finałem Wimbledonu

- Jestem pewna, że to będzie kolejny niesamowity mecz. Ponowne starcie z niesamowitą zawodniczką. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać tenis na wysokim poziomie i stoczyć walkę. Po prostu wyjdę na kort i będę się cieszyć każdą chwilą, starając się nie myśleć o tym, co jest stawką - dodała.

Świątek i Anisimova na seniorskim poziomie nie grały ze sobą. Polka pokonała ją jednak osiem lat temu w juniorskim Fed Cup.

- Iga była świetną juniorką. Pamiętam, że wielu trenerów mówiło, że kiedyś będzie wielką gwiazdą. Oczywiście mieli rację. Grała świetny tenis, niestety przegrałam ten mecz - powiedziała Anisimova.

Amerykanka nie szczędziła Polce komplementów.

- Za każdym razem jak oglądam jej mecze, podoba mi się to, jak się porusza, na jak wysokim poziomie gra. Oczywiście dlatego odniosła tyle sukcesów. Nie mogę się doczekać naszego pierwszego spotkania w tourze - zaznaczyła.

Z Sabalenką rozegrała dziewiąte spotkanie i odniosła szóste zwycięstwo. Zrewanżowała się za porażkę w ich niedawnej konfrontacji w 1/8 finału French Open.

- To był ciężki mecz, pełen zwrotów akcji. Wciąż nie mogę uwierzyć, że awansowałam do finału - przyznała.

W pierwszym secie o wygranej Anisimovej zdecydowało jedyne z nim przełamanie, które miało miejsce w 10. gemie. W drugiej partii Sabalenka poprawiła serwis. W niej nie musiała bronić nawet jednego break pointa. W siódmym gemie przełamała Amerykankę i do końca seta utrzymała przewagę.

Trzeci set rozgrywanego przy wysokiej temperaturze spotkania miał najwięcej dramaturgii. Zaczął się od wzajemnych przełamań, a następnie Anisimova wyszła na prowadzenie 4:1. Później Amerykanka wygrywała 5:3 i serwowała na zwycięstwo w spotkaniu, miała nawet piłkę meczową, ale Sabalenka wyszła z opresji i odrobiła przełamanie.

Białorusinka nie zdołała jednak pójść za ciosem. Serwując na pozostanie w meczu przegrała trzy pierwsze punkty, co oznaczało, że Anisimova miała trzy kolejne piłki meczowe. Sabalenka obroniła dwie, przy kolejnej skapitulowała.

- W trzecim secie wiedziałam, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Poziom Aryny cały czas rósł. Nie mogłam liczyć po prostu na to, że zacznie popełniać błędy. Musiałam być agresywna - zrelacjonowała amerykańska tenisistka.

Anisimova awansowała do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału. W poniedziałkowym notowaniu rankingu już na pewno awansuje na najwyższą w karierze siódmą pozycję. Jeśli wygra finał, to będzie piąta.

Transmisja finału Wimbledonu w sobotę w Polsacie, Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1 oraz online w Polsat Box Go. Początek finału Świątek - Anisimova o godzinie 17.00.

KP, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło