"Newsweek": Bada pan praktyki kulturowe Polek i Polaków, czy czasy pandemii zmieniły jakoś znacząco nasze życie towarzyskie?
Prof. Tomasz Szlendak: Obostrzenia dotyczące kontaktów społecznych wpłynęły na docenienie życia towarzyskiego, choć było ono ważne także przed pandemią. W 2014 r. aż 85 proc. Polek i Polaków przyznawało się do uczestnictwa w imprezach towarzyskich. Jednak w trakcie lockdownów zabroniono nam spotykania się, więc relacje towarzyskie na jakiś czas "pozamarzały". I przez to doceniliśmy je mocniej. Pandemia podniosła też chęć zabawowego odreagowania w momentach znoszenia radykalnych obostrzeń. W Zakopanem podczas sylwestra ludzie oddawali się ekstremalnej zabawie, a dystansu fizycznego nikt nie przestrzegał. Nieprzewidywalne okoliczności zewnętrzne i niestabilny świat, z jakim mamy dziś do czynienia, mogą powodować, że zabawy stają się bardziej szaleńcze. U dużej części z nas nic się jednak po pandemii nie zmieniło. Polska norma to norma nicnierobienia w wolnym czasie, nigdzie niewychodzenia, a zatem i niebawienia się.