Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
O wyłączeniu jednego z dwóch wielkich pieców w hucie w Dąbrowie Górniczej firma poinformowała w czwartek. Praca zakładu ma znaczenie nie tylko dla pracowników i lokalnej społeczności. Huta to dziś jedyne w Polsce miejsce produkcji stali pierwotnej - reszta produkcji to hutnictwo elektryczne przetwarzające złom stalowy.
Zobacz wideo Tusk powiedział to Dudzie prosto w twarz! Prezydent milczał
Właścicielem huty jest wywodząca się z Indii globalna korporacja ArcelorMittal. W czwartkowym komunikacie firma poinformowała, że wygaszenie wielkiego pieca nr 3 już rozpoczęto. Ma ono potrwać kilka tygodni i piec ostatecznie stanie we wrześniu. Nazywa to "tymczasowym zatrzymaniem", i uzasadnia "niezmiernie trudnymi warunkami" działalności. Wśród nich wymienia ceny energii oraz politykę klimatyczną.
To, czy wstrzymanie pracy pieca hutniczego rzeczywiście będzie "tymczasowe" nie wydaje się pewne, biorąc pod uwagę to, co stało się w hucie ArcelorMittal w Krakowie. Tamtejszy wielki piec został "tymczasowo wygaszony" w 2019 roku - i nigdy ponownie go nie włączono. Rok później ogłoszono, że instalacja zostaje zamknięta na stałe.
Pomoc publiczna dla huty?
Nieco ponad miesiąc temu wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty poinformował o tym, że "rozpoczęły się rozmowy dotyczące publicznego wsparcia huty ArcelorMittal Poland w Dąbrowie Górniczej". - Rozważane jest przekazanie miliarda złotych na modernizację zakładu - mówił. Dąbrowa Górnicza znajduje się w okręgu wyborczym, z którego Czarzasty kandydował do Sejmu.
Od czasu tej wypowiedzi rząd nie zabrał głosu na temat miliardowego wsparcia dla ArcelorMittal. Wysłaliśmy do Kancelarii Premiera zapytania o to, czy rzeczywiście udzielenie takiego wsparcia jest rozważane i czy odbyły się rozmowy na ten temat między ArcelorMittal a polskim rządem. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Tymczasem eksperci fundacji Instrat, która zajmuje się m.in. analizami transformacji energetycznej, opublikowali na łamach "Rzeczpospolitej" artykuł krytykujący kosztowne dotowanie remontu huty zamiast zainwestowania w nowoczesne technologie. Jak przekonują Michał Hetmański i Kamil Laskowski, dotacja na remont to rozwiązanie krótkoterminowe, które może pozwolić przetrwać na jakiś czas, ale nie rozwiązuje długoterminowych wyzwań - przede wszystkim rosnących kosztów.
Produkcja stali z wykorzystaniem węgla koksującego oznacza bardzo duże emisje CO2. Na jedną tonę stali to aż dwie tony dwutlenku węgla. Według prognoz, około 2030 roku cena uprawnień do emisji może wynieść nawet 200 euro za tonę (obecnie 70-80 euro), co znacząco wpłynie na koszt produkcji stali z użyciem węgla. Dlatego, zdaniem ekspertów, remont wielkiego pieca to rozwiązanie na kilka lat, bo wkrótce taka produkcja stali będzie skrajnie nieopłacalna.
- Ani rząd, ani ArcelorMittal nie przygotowują się na bardzo możliwy scenariusz, kiedy za 5 lat nie tylko wzrosną ceny uprawnień, ale też zaczną być wycofywane darmowe uprawnienia. Koszty produkcji w ostatnim piecu w hucie w Dąbrowie Górniczej wzrosną wtedy znacznie - mówi nam Michał Hetmański.
"Rząd daje się ogrywać"
Eksperci Instrat przekonują też, że na razie sytuacja huty w Dąbrowie Górniczej nie jest tak zła, jak maluje ją firma. Ta wskazuje m.in. na koszt uprawnień do emisji CO2. Ale jak pisze Instrat, "huta w Dąbrowie Górniczej jeszcze nie musi płacić za swoje emisje CO2, gdyż jako zakład przemysłowy jest beneficjentem darmowych uprawnień do emisji ze strony UE". Przydział darmowych uprawnień zacznie być wygaszany, ale od przyszłego roku.
ArcelorMittal jako jeden z problemów wymienia też wysokie koszty energii, ale jak informują eksperci - zużycie prądu w hucie nie jest aż tak duże w porównaniu z innymi branżami energochłonnymi.
Jednocześnie Instrat wskazuje: "Polska jest praktycznie jedynym krajem w Europie, gdzie ten globalny koncern nie przygotował realnej alternatywy do zastąpienia swojej obecnej, wysokoemisyjnej produkcji. W Niemczech, Francji czy Belgii rozpoczęto plany budowy mniej emisyjnych hut zielonej stali opartych o wodór lub gaz. Dlaczego nie w Polsce?" Zdaniem ekspertów to "świadoma strategia", a "kolejne polskie rządy dają się rozgrywać" firmie.
Poprosiliśmy biuro prasowe ArcelorMittal o odpowiedź na pytania o rozmowy nt. pomocy publicznej oraz o strategię zmniejszenia emisji. W odpowiedzi odesłano nas do polemiki z Instratem, która także ukazała się w "Rzeczpospolitej". Firma mówi tam o tych samych problemach, które wymienia jako przyczynę wstrzymania pracy wielkiego pieca. Wskazuje, że globalnie firma postawiła sobie cel osiągnięcia zerowych emisji netto w zakresie dwutlenku węgla do 2050 r. Jednak polski oddział nie ma publicznie dostępnego planu dojścia do tego celu.
Odnosząc się do wsparcia rządowego, firma potwierdza, że się o nie ubiega. Jednak wskazuje, że nie wnioskuje o wsparcie na remont drugiego wielkiego pieca, ale na "budowę pieców elektrycznych, z których emisje są znacznie niższe, a także na dalszy rozwój tej technologii". Ale według Instratu "rzekoma budowa pieców elektrycznych w Dąbrowie Górniczej lub Krakowie wcale nie zastąpi tych tysięcy miejsc pracy, co huta tworzy dzisiaj, a na dodatek utrzyma Polskę w roli importera stali pierwotnej - nie tylko z Chin czy Ukrainy, ale również z Indii".
Zielona alternatywa
Skoro ani remonty wielkich pieców, ani piece elektryczne przetwarzające złom stalowy, nie są rozwiązaniem, to czy takie istnieje?
- Alternatywą dla dzisiejszej produkcji stali z użyciem węgla koksującego jest technologia bezpośredniej redukcji żelaza (DRI). Nie potrzebuje ona węgla, tylko gazu ziemnego, który w przyszłości można zastąpić wodorem. Taka produkcja pozwala mocno ograniczyć emisje gazów cieplarnianych. W Europie jest kilkanaście projektów budowy lub przebudowy hut wykorzystujących tę technologię - mówi nam Hetmański.Według niego postawienie na tę technologię pozwala na starcie obniżyć emisyjność produkcji nawet o 3/4, a docelowo dojść do prawie zeroemisyjnej stali (i uniknąć koszów uprawnień do emisji).
Nowa huta zielonej stali niekoniecznie byłaby tworzona na Śląsku. Możliwe, że korzystniejsza byłaby lokalizacja na Pomorzu. Tam zakład miałby bezpośredni dostęp do zielonej energii z morskich farm wiatrowych, a więc potencjalnie niższy koszt elektryczności. Bliskość portów to także ułatwienie przy eksporcie stali.
Czy znajdą się pieniądze?
Taka huta byłaby na tyle dużym przedsięwzięciem, że wymagałaby i dużego inwestora, i wsparcia państwa. Ale według Hetmańskiego nie jest to ponad nasze możliwości.
- Naszym zdaniem koszt inwestycji w hutę zielonej stali jest niewielki w porównaniu do kosztów niekontrolowanej transformacji i zamknięcia produkcji stali pierwotnej w Polsce. Liczenie, że Unia Europejska kiedyś wycofa się z polityki klimatycznej to kurs na ścianę. Ale nie powinniśmy też się poddawać. Możemy mieć w kraju produkcję zielonej stali pierwotnej. Ale to wymaga inwestycji, a także planu transformacji, w tym także sektora węgla koksującego - mówi.
- W Niemczech jest kilka projektów hut niskoemisyjnej stali pierwotnej. A oni wcale nie mają istotnie lepszych warunków, patrząc na prognozy cen energii elektrycznej. I mimo tego, przy dużym zaangażowaniu państwa, zdecydowali się utrzymać te moce produkcyjne. To ważne nie tylko dla tamtejszego przemysłu motoryzacyjnego, ale też zbrojeniowego. I na tej samej zasadzie polski rząd może uratować produkcję stali pierwotnej w Polsce - komentuje.Instrat zwrócił się z apelem do rządu i premiera Donalda Tuska o "urealnienie założeń dot. dalszej obecności ArcelorMittal w Polsce i przygotowanie prawdziwej alternatywy do produkcji stali pierwotnej w Polsce po porzuceniu zakładu w Dąbrowie Górniczej".