Erupcja nienawiści w Zamościu to znak. Jesteśmy o krok od tragedii [OPINIA]

1 dzień temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Prezydent Zamościa Rafał Zwolak nie ma wątpliwości, że to, co się w jego mieście wydarzyło, to efekt działań polityków i środowisk, które straszą nielegalnymi imigrantami i nakręcają nienawiść. Przed tą spiralą ostrzegamy od lat. Prawicowi politycy nie chcą słuchać.

"Apeluję o rozsądek i opamiętanie! Wczoraj granica została przekroczona! A nakręcana spirala strachu i nienawiści wobec imigrantów, uchodźców i "tych innych" już działa! Niestety, niechlubnie" – napisał na swoim Facebooku prezydent Zamościa Rafał Zwolak.

A teraz wyjaśnienie: w Zamościu rozpoczął się wczoraj 22. Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny Eurofolk. Przyjechały zespoły z Hiszpanii, Kolumbii, Senegalu, Indii, Serbii, które przez tydzień będą pokazywać swoje tańce i kulturę.

I już w pierwszym dniu, zaraz po zakończeniu koncertu na Rynku Wielkim, artyści wracali do hoteli, a w ich stronę leciały wyzwiska. W tym samym czasie Straż Miejska odbierała telefony od agresywnych mieszkańców, którzy żądali interwencji, bo "po rynku chodzą imigranci".

Prezydent Zwolak nie ma wątpliwości, że to, co się w jego mieście wydarzyło, to efekt działań polityków i środowisk, które straszą nielegalnymi imigrantami i nakręcają nienawiść. "Wszystko po to, by na strachu budować swój kapitał polityczny. I niestety wkraczają z tą polityką do samorządów i miast takich jak Zamość" – przypominał.

Rzeczywiście, wkroczyli. W osobie posła Sławomira Zawiślaka z Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, który już w połowie maja zainicjował powstanie Komitetu Obywatelskiego i błyskawicznie zebrał ponad 1 tys. podpisów przeciwko lokowaniu nielegalnych migrantów w mieście. Rada Miasta przyjmowała i wycofywała uchwałę w tej sprawie, na jedną z sesji wpadł nawet były szef Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz i doprowadził do jej zerwania.

Pod koniec czerwca poseł Zawiślak zorganizował przed miejscowym ratuszem protest, w tej samej oczywiście sprawie. A kilka dni temu na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta radni przyjęli stanowisko potwierdzające, że Zamość nie przyjmie nielegalnych migrantów.

Warto tutaj dodać, że miasto nie ma problemu z cudzoziemcami. Owszem, działa tam Centrum Integracji dla Obywateli Państw Trzecich, ale służy matkom i dzieciom z Ukrainy.

Tym, którzy krzyczeli wulgaryzmy w stronę artystów przybyłych na Eurofolk, migranci nie byli jednak potrzebni. Wystarczy, że się nasłuchali od polityków Konfederacji oraz PiS, że Polska ma z migracją coraz większy problem. Ten powtarzany od lat tekst tak ich przestraszył, że w każdym, kto ma ciemniejszy kolor skóry, widzą zagrożenie.

A Konfederacja dostarczyła im ostatnio kolejnych powodów do strachu, podgrzewając sprawę okrutnych zbrodni w Nowem i Toruniu.

Na dodatek w telewizji widzą samozwańczych obrońców polsko-niemieckiej granicy, a od polityków PiS i Konfederacji znowu słyszą, że to patrioci, którzy bronią nas, gdy państwo pozostaje bierne. Nic dziwnego, że się boją. A jak wiadomo, strach rodzi agresję i wyłącza myślenie. Człowiek nastraszony i wściekły nie widzi, że po zamojskim Rynku Wielkim chodzili piękni, kolorowo ubrani młodzi ludzie. On widzi ciemnoskórego migranta, który przyjechał do Polski odebrać mu pracę, zgwałcić siostrę i pluć przeciążonemu polskiemu systemowi w twarz. Czyli brać zasiłki.

Taki przekaz ci nastraszeni mieszkańcy Zamościa od lat słyszeli w Sejmie i rządowej wtedy TVP. Posłowie Konfederacji przekonali ich, że przecież nie można dopuścić, "by Polska stała się areną zmagań gangów imigranckich, narzucania nam obcej kultury czy miejscem cyklicznych masowych podpaleń samochodów".

To nie jest parafraza, tylko dosłowny komunikat, którym Konfederacja zachęca do udziału w zaplanowane na sobotę 19 lipca pikiety w całym kraju. I już teraz wiadomo, że to będzie kolejna okazja, by straszyć innymi, wytykać każdego, kto nie mówi po polsku albo ma choćby o ton ciemniejszy odcień skóry.

Na razie obrońcy polskości rzucają wyzwiskami, ale są już tylko o krok od rzucania kamieniami. Ma rację prezydent Zamościa, pisząc, że agresja słowna zmienia się w agresję fizyczną, a to może doprowadzić do tragedii. Jeśli do niej dojdzie, to winni będą ci, którzy straszyli. Czyli PiS i Konfederacja.

Ostrzegamy przed tym od lat, ale prawicowi politycy nie chcą słuchać. Wolą straszyć, odczłowieczać i napuszczać człowieka na człowieka. A dokładnie: Polaka na obcego.

I potem widzimy, jak w Zamościu Polak wyzywa Kolumbijczyka, Senegalczyka czy Hindusa, którzy przyjechali tu, by tańczyć i śpiewać. Dzielić się pięknem swojej kultury. W zamian dostali wyzwiska.

Przeczytaj źródło