Nie każdy mąż i ojciec odnajduje się w męskich pracach domowych. Filip jest w tej materii totalnym beztalenciem. – "Au sza la la la, mam dwie lewe ręce" – recytuje kawałek znanej piosenki zespołu Shakin’ Dudi. – W tekście było dalej, że "nie mam pieniędzy". Ja na szczęście, w przeciwieństwie do bohatera przeboju, mam pieniądze. Mogę więc wezwać majstra i zapłacić za wykonanie dowolnej usługi. Sam nie mam do tego drygu ani na to czasu – wzrusza ramionami Filip.
Mógłby spisać długą listę czynności, których nie wykonuje w domu. Nie dotyka się elektryki. Chyba że trzeba wykręcić żarówkę w żyrandolu i wymienić na nową – wtedy bierze to na klatę. Ale jak popsuje się pralka, nawet nie próbuje interweniować, tylko od razu dzwoni po hydraulika. Kiedyś spłuczka w toalecie odmówiła posłuszeństwa. Już brał telefon do ręki, aby wezwać majstra, ale żona uznała, że sama naprawi. I rzeczywiście coś tam pogrzebała i woda znowu zaczęła lecieć. Dużym wyzwaniem dla Filipa było złożenie mebli w pokoju u córki. Zadzwonił do kolegi pod pretekstem pożyczenia wiertarki. Od słowa do słowa przekonał kolegę, żeby przyszedł, wywiercił otwory i od razu zabrał sprzęt, bo z pożyczeniem i oddawaniem jest więcej zachodu, a robota błyskawiczna.