Iwanow: Aura i nadzieja. „Selekcjoneroza” Urbanowi nie grozi

4 dni temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W narodzie zapanowała euforia i pojawiła się nadzieja. Ale sam selekcjoner, mimo, że z pogodą ducha i uśmiechem, tonuje nastroje. Wie, że cudotwórcą nie jest. I nie wymyśli za chwilę kilku innych piłkarzy, niż ci, których powoływał Michał Probierz. A sugerowana zmiana systemu na czwórkę obrońców nie daje stuprocentowej gwarancji, że będziemy „szczelniejsi”.

ZOBACZ TAKŻE: Będzie wielki powrót do reprezentacji?! Urban zasugerował to wprost

Dziś Urban przeżył dzień swojej wielkiej chwały, ale od jutra zaczyna się robota jakiej dotychczas nie doświadczył. Jak kiedyś ktoś trafnie powiedział, to funkcja najpiękniejsza na świecie… dopóki nie zaczyna się mecz. A tu jeszcze jest trochę bałaganu do posprzątania. Do tego powołania trzeba będzie wysłać trochę na „czuja”, bo najmocniej obsadzona Polakami Serie A rusza dopiero 23 sierpnia i do przerwy na reprezentację rozegra zaledwie dwie kolejki. Tak samo jak niemiecka Bundesliga. O Hiszpanię nie ma co się co martwić, bo nie dość, że rusza wcześniej, to wiadomo, że Robert Lewandowski na kadrze się pojawi. Świeżego materiału do analizy nie będzie więc za dużo.

Do tego żaden z poprzedników Urbana nie miał tak wymagającego startu. Nawet Czesław Michniewicz przed barażem o mundial w Katarze miał towarzyskie przetarcie ze Szkocją. Jak potraktować spotkanie z Holandią w Rotterdamie przed bojem o życie w Chorzowie z Finlandią? Wrzesień nie jawi się jako lekki i pogodny.

Samą dobrą aurą, oczyszczeniem atmosfery, wyjaśnieniem dręczących tę kadrę spraw i zmianą systemu na mundial nie awansujemy. Urban jest mądrym trenerem. Kapitalnie, że pomyślał o wsparciu Jacka Magiery, Marcina Prasoła i Grzegorza Staszewskiego, z których każdy na różnym poziomie także kategorii wiekowych pracował już z reprezentacjami, również na mistrzowskich turniejach. Rozsądnie, że Józef Młynarczyk bramkarzami zajmować się będzie wraz z Andrzejem Dawidziukiem.

Wiele rzeczy na wstępie się zgadza. Ale w tak zwanym międzyczasie na polskiej scenie nie pojawiło się kilka diamentów, które wymagają już jedynie szlifu. Do tego Marcin Bułka i Krzysztof Piątek wybrali się na Bliski Wschód, z którego do kadry może – choć nie musi – być jednak dalej. Enigmatyczna będzie sytuacja klubowa Piotra Zielińskiego czy Nicoli Zalewskiego, a Jakub Kiwior znów będzie czekał na swój czas, by wskoczyć do podstawy. Czy Jakub Kamiński odrodzi się w Kolonii?

Pytań jest więc dużo, a na odpowiedzi zdecydowanie za wcześnie. Urban, mimo wielu zalet, nie jest Davidem Copperfieldem. I cieszę się, że jest szczery. Syndrom zwany „selekcjonerozą” raczej mu nie grozi.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło