Jedyny taki program wsparcia nagle został bez pieniędzy. "Tak przeprowadzenie transformacji się nie uda"

4 godziny temu 4

Na początku sierpnia Bank Gospodarstwa Krajowego ogłosił, że wstrzymuje przyjmowanie wniosków w programach Funduszu Termomodernizacji i Remontów. Powód? Skończyły się w nim pieniądze na premię termomodernizacyjną i remontową. 

Zobacz wideo Wisła bije rekord niskiego stanu wody. Eksperci ostrzegają przed suszą we wrześniu

Premia przyznawana przez BGK pozwala inwestorom - na przykład wspólnotom mieszkaniowym i spółdzielniom - pokryć część pożyczki zaciągniętej na termomodernizację budynku oraz instalację odnawialnych źródeł energii.

Największy program wsparcia termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła - Czyste Powietrze - skierowany jest do mieszkańców budynków jednorodzinnych. Program BGK wspiera takie remonty w blokach lub kamienicach. 

- Premia termomodernizacyjna to jedyny ogólnopolski program, który pozwala systemowo wspierać termomodernizację budynków wielorodzinnych i walczyć z marnowaniem energii. W tej chwili nie ma żadnej alternatywy - mówi nam Tomasz Walczak, założyciel i wiceprezes Euros Energy. Firma jest polskim producentem pomp ciepła, zajmuje się też wykonywaniem termomodernizacji budynków. 

Mieszkańcy pozostawieni w zawieszeniu

Walczak zwraca uwagę, że finansowanie zostało urwane z dnia na dzień. - Bez żadnej zapowiedzi, 7 sierpnia BGK opublikował pismo o tym, że pieniądze się skończyły i od 8 sierpnia program jest wstrzymany - mówi. 

Wiceprezes Euros Energy wskazuje, że przez nagłe wstrzymanie programu część osób ubiegających się o wsparcie została zaskoczona w trakcie procesu. Szczególnie ci, którzy chcieli skorzystać z powiązanego programu BGK - grantu OZE. - Wiele wspólnot, spółdzielni, korzysta jednocześnie z dwóch programów - premii oraz grantu OZE. Ten drugi pozwala uzyskać wsparcie na szeroko rozumiane odnawialne źródła energii, a więc fotowoltaikę czy pompy ciepła - tłumaczy. 

- W praktyce taka inwestycja zaczyna się od uzyskania grantu OZE, by później ubiegać się o premię termomodernizacyjną. Ale aby uzyskać pełen efekt, potrzebne jest jedno i drugie. Teraz mamy budynki, gdzie proces jest zawieszony w połowie. Bo pozyskano grant OZE, ale nie ma sensu instalować tych pomp ciepła, jeśli nie uda się jednocześnie ocieplić budynku - mówi.

Potrzebna termomodernizacja

O wsparciu remontów budynków wielorodzinnych mówi się o wiele mniej, niż o głośnym programie Czyste Powietrze, skierowanym dla mieszkańców domów. Tymczasem to jest - zdaniem Walczaka - bardzo potrzebne. Co prawda dużą część bloków udało się już ocieplić. Ale jest jeszcze spora część budynków wielorodzinnych, w których nie wykonano żadnej termomodernizacji.

- Są też takie, które wymagają poprawki, bo przy ostatnim remoncie z jakiegoś powodu na przykład ocieplono tylko ściany, ale już nie dach - mówi Walczak i dodaje: - Szacuje się, że obecnie ponad 70 proc. budynków nie spełnia standardów efektywności energetycznej.  

Tymczasem kompleksowa inwestycja to nie tylko mniejsze zużycie energii - pozwala nawet zupełnie odciąć się od dotychczasowego, węglowego źródła ciepła. - Mamy na przykład osiedle czterech bloków z kotłownią węglową, którą chcą zlikwidować. Wykonujemy ocieplenie budynków, stawiamy nowe źródło ciepła - mówi

Taka inwestycja może być opłacalna, ale to - przyznaje Walczak - w dużej mierze zależy od ceny ciepła, jaką obecnie płacą mieszkańcy. - Są takie miejsca, jak Ruda Śląska, gdzie cena ciepła to ok. 270 zł/GJ. I mieszkańcy płacą czynsz wysokości ok. 2200, w tym 1300-1400 za ciepłą wodę i ogrzewanie. Przy pełnej termomodernizacji i wymianie źródła ciepła możemy obniżyć to do 400-600 zł - deklaruje. 

- Oczywiście są też miejsca, gdzie ciepło sieciowe jest bardzo tanie, jak Bartoszyce - gdzie ludzie płacą ok. 85 zł/GJ. Ale jest to chwilowe, bo dziś można kupić bardzo tani węgiel zalegający na magazynach w polskich portach, który kosztuje mniej niż 1/3 ceny polskiego węgla - dodaje.

Było wiadomo, że środków zabraknie

Środki na premię termomodernizacyjną pochodzą z Funduszu Termomodernizacji i Remontów, za który odpowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii. W planie finansowym na ten rok przeznaczono na niego 240 mln zł, w tym na premię termomodernizacyjną 87 mln. 

I już w tym planie BGK podkreślono, że ta kwota, "przy aktualnym i szacowanym popycie na środki, nie gwarantuje jednak płynności funkcjonowania Funduszu Termomodernizacji i Remontów w 2025 r. i spowoduje, że bez dodatkowego zasilenia w ciągu roku zostanie ogłoszone zaprzestanie przyjmowania wniosków o premie".

Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy Bank Gospodarstwa Krajowego stwierdził w odpowiedzi na nasze pytania, że w tym roku programy cieszył się wzrostem zainteresowania. "Od stycznia do 6 sierpnia tego roku wpłynęło 1 366 wniosków na kwotę ponad 307 mln złotych. Dla porównania w ubiegłym roku wpłynęło ich 30 proc. mniej - 1019 na kwotę ponad 202 mln złotych" - poinformował. 

Kiedy program wróci? Informacji brak

Walczak wskazuje, że jego firma ma klientów, których wstrzymanie programu zaskoczyło w trakcie procesu ubiegania się o wsparcie. - Nie wiemy, co z nimi dalej - czy ci, którzy już rozpoczęli procedurę, będą mogli ją dokończyć. Bardzo liczę, że otrzymają te środki, ale w tej chwili tego nie wiemy - mówi. 

Tymczasem jak informuje w odpowiedzi na nasze pytania BGK, "wnioski pozostawione bez rozpatrzenia będą rozpatrywane w pierwszej kolejności po uzyskaniu wolnych środków na rachunku funduszu, w ramach limitów dla poszczególnych premii, zgodnie z datą ich wpływu do BGK". Co oznacza, że ci mieszkańcy, którzy już rozpoczęli ubieganie się o środki, nie dostaną ich aż do momentu zwiększenia dostępnej puli pieniędzy. Kiedy to nastąpi?

Wysłaliśmy do Ministerstwa Rozwoju i Technologii pytania o to, czy planuje przeznaczenie dodatkowych środków na program, jaki budżet zakłada na przyszły rok, oraz dlaczego - choć było wiadomo, że pieniądze się skończą - pula na ten rok nie była wyższa. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Systemowy problem

Walczak przyznaje, że to, iż środki się skończyły, jest też w pewnym sensie dobrym znakiem. - Bo pokazuje, że ludzie z tego wsparcia korzystają. Ale teraz trzeba znaleźć nowe fundusze na resztę tego roku i na przyszły rok - podkreśla. 

We wstrzymaniu programu widzi przykład szerszego problemu, jakim jest brak długoterminowego planowania i koordynacji, z jakim mamy do czynienia w transformacji energetycznej w Polsce - szczególnie w sektorze budynków. 

- Nie ma pieniędzy na termomodernizację, a jednocześnie wprowadzony ma zostać bon ciepłowniczy , warty pół miliarda złotych tylko w tym roku. W przyszłym to już około miliard złotych. To pieniądze, które dosłownie zostaną przepalone w kotłach, podczas gdy można by wydać je na ocieplenie budynków, nowe źródła ciepła, które trwale obniża rachunki - mówi. Choć przyznaje, że osoby, dla których cena ciepła miałaby gwałtownie wzrosnąć, bez wątpienia są w bardzo trudnej sytuacji, to bon jego zdaniem nie rozwiązuje problemu. - Za to termomodernizacja i uniezależnienie się od drogiego dostawcy ciepła, lub mobilizacja obecnego do modernizacji już tak - dodaje. 

- Bez systemowego, stabilnego i długoterminowego finansowania transformacji energetycznej, jej przeprowadzenie nam się po prostu nie uda. Zarówno mieszkańcy, jak i wykonawcy potrzebują przewidywalności. A komunikowanie z dnia na dzień, że kończy się jakiś program wsparcia, jest przeciwieństwem przewidywalności - podkreśla Walczak.
Przeczytaj źródło