Kanclerz Niemiec mówi "nie" Palestynie. "Nie przyłączymy się"

16 godziny temu 10

Berlin nie przyłączy się do inicjatywy w sprawie uznania Palestyny za państwo - potwierdził kanclerz Friedrich Merz. Obecnie 10 państw Unii Europejskiej uznaje Palestynę.

Friedrich Merz Fot. REUTERS/Christian Mang

Niemcy nie pójdą w ślad niektórych zachodnich sojuszników, jak Francja, Wielka Brytania czy Kanada, które zapowiedziały uznanie państwowości Palestyny podczas nadchodzącej wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Potwierdził to we wtorek (26.08.2025) w Berlinie niemiecki kanclerz Friedrich Merz na wspólnej konferencji prasowej z premierem Kanady Markiem Carneyem.

- Nie przyłączymy się do tej inicjatywy - powiedział Merz. - Nie uważamy, aby obecnie warunki uznania państwowości (Palestyny) były w jakikolwiek sposób spełnione. Niemcy uważają uznanie państwa palestyńskiego za jeden z ostatnich punktów na drodze do rozwiązania opartego na istnieniu dwóch państw, w którym Izraelczycy i Palestyńczycy będą mogli żyć obok siebie w pokoju - dodał kanclerz.

Premier Kanady już pod koniec lipca zapowiedział uznanie państwa palestyńskiego podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Tłumaczył to m.in. tym, że w obliczu eskalacji konfliktu w Strefie Gazy perspektywy jego rozwiązania na zasadzie współistnienia dwóch państw wydają się coraz odleglejsze. To samo planuje uczynić prezydent Francji Emmanuel Macron, a także Wielka Brytania. Obecnie Palestynę za państwo uznaje 147 krajów ONZ. W 1988 roku Polska uznała proklamację niepodległości Palestyny.

Poruszenia po izraelskim ataku na szpital

We wtorek Merz podkreślił, że stanowisko Niemiec w tej sprawie jest znane i na jego zmianę nie wpłynęły ostatnie wydarzenia w Gazie, także te w minionych dniach i godzinach.

W poniedziałek (25.08.2025) poruszenie i krytykę na świecie wywołał izraelski atak na szpital Nasser na południu Strefy Gazy, w którym zginęło 19 osób, w tym medycy i pięciu dziennikarzy.

Armia izraelska potwierdziła, że doszło do ataku na teren szpitala Nasser Chan Junis. Szef sztabu generalnego Ejal Zamir zarządził szybkie dochodzenie w sprawie incydentu i wyraził ubolewanie z powodu ofiar wśród osób postronnych. Dodał również, że dziennikarze nie byli celem. Jeden z zabitych dziennikarzy pracował jako freelancer dla agencji informacyjnej Reutera. Jak podano, wśród ofiar śmiertelnych są również reporterzy agencji AP i stacji telewizyjnej Al-Dżazira.

Zobacz wideo Izrael blokuje lądowe drogi pomocy dla Gazy, więc aktywiści popłyną

Merz krytykuje atak

Merz skrytykował atak izraelski. - Wczorajsze wydarzenie kładzie się głębokim cieniem na skądinąd pod każdym względem uzasadnione działania przeciwko Hamasowi - oświadczył we wtorek po południu na konferencji prasowej po spotkaniu z premierem Belgii Bartem De Weverem. Dodał, że nie uważa, aby był to celowy atak na dziennikarzy, jednak z ostateczną opinią wstrzyma się na wyniki zapowiedzianego przez Izrael dochodzenia. 

Zdaniem kanclerza istnieje obawa, że w najbliższych dniach i tygodniach bedą kolejne podobne zdarzenia i być może nie da się ich uniknąć. Dlatego Merz uważa, iż słuszna była decyzja jego rządu, „że Izrael nie otrzyma z Niemiec broni, która może być użyta w Strefie Gazy w tych okolicznościach".

Dziennikarze giną w Strefie Gazy

Niemiecki rząd wezwał Izrael do zapewnienia przejrzystości swoich działań wojennych. Niemcy nieustannie domagają się, aby dostęp do Strefy Gazy i relacjonowanie wydarzeń z tego obszaru były możliwe - powiedział rzecznik rządu Stefan Kornelius w Berlinie. - Od dawna nie widzimy gwarancji, że tak się stanie - dodał.

Według danych Palestyńskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy od początku wojny w Strefie Gazy w wyniku izraelskiego ostrzału zginęło ponad 240 palestyńskich dziennikarzy. Powodem izraelskiej inwazji na obszar Strefy Gazy był atak radykalno-islamskiego Hamasu na Izrael i masakra, w wyniku której zginęło około 1200 osób, a kolejne 250 zostało uprowadzonych jako zakładnicy. W Strefie Gazy prawdopodobnie nadal przebywa 50 zakładników, z których 20, według szacunków izraelskiego rządu pod przewodnictwem premiera Benjamina Netanjahu, nadal żyje.

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.

Przeczytaj źródło