Kiedyś, gdy przywozili 30-latka, to się wszyscy zbiegali, żeby zobaczyć, takie to było niezwykłe. Teraz już nie ma sensacji. A 40-latek z zawałem to niemal codzienność – mówi dr Marta Starczewska, kardiolog z warszawskiego szpitala przy ul. Banacha. – Najmłodszy pacjent z zawałem? 21 lat – uzupełnia prof. Jerzy Sadowski, kardiochirurg i transplantolog z Collegium Medicum UJ i Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.
Czuwające matki
– Mamy coraz młodszych – mówi ze smutkiem Janina Mirończuk, prezes toruńskiej Fundacji Światło, która prowadzi oddział dla pacjentów w śpiączce. Część to właśnie młodzi po tak ciężkich zawałach, że w szpitalach nie potrafili im pomóc, mogli tylko unormować krążenie, oddech, podłączyć rurkę do karmienia. Trafiają do Światła w stanie stabilnym, bez kontaktu. Niedawno 28-letnia dziewczyna, wcześniej młody chłopak. Tak tu się mówi na leżących – "chłopak", "dziewczyna", bo wszyscy są tacy delikatni jak śpiące dzieci, przy których czuwają matki.