Kłopoty partnerki Tomasza Komendy. "Filip ciągle choruje, Janek potrzebuje wsparcia psychiatry"

2 dni temu 8
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Samotna walka o zdrowie dzieci. Była partnerka Tomasza Komendy opowiada o codziennym dramacie

Anna Walter, była partnerka Tomasza Komendy, nie owija w bawełnę: życie po śmierci mężczyzny to nieustanna walka. Samotnie wychowuje trzech chłopców – 18-letniego Fabiana, 9-letniego Janka i 4,5-letniego Filipa (syna Komendy). I choć chciałaby wrócić do pracy, problemy zdrowotne jej dzieci to utrudniają.

"Można powiedzieć, że jestem uwięziona w domu, bo Filip dosyć dużo choruje. Tak naprawdę od stycznia może miesiąc był w przedszkolu" — mówiła w rozmowie z "Faktem".

Najwięcej trosk przysparza jej zdrowie 9-letniego Janka. Chłopiec ma zdiagnozowane ADHD i częściowe niedostosowanie społeczne. To oznacza, że Anna musi być w ciągłej gotowości – szkoła dzwoni nawet trzy razy w tygodniu, prosząc o wcześniejsze odebranie dziecka. Była partnerka Tomasza Komendy dokłada wszelkich starań, aby zapewnić najlepszą opiekę psychologa i psychiatry dla swojego dziecka. Jednak prywatne wizyty mocno obciążyłyby i tak trudną sytuację finansową, a polska ochrona zdrowia miewa w tej kwestii niedociągnięcia.

"Staram się dla niego o orzeczenie, ale procedury trwają długo. Na NFZ pierwszy termin zaproponowano na początek 2026 r." — dodaje.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Zbiórka na zdrowie. "Nie proszę o luksusy, tylko o spokój i leki"

W czerwcu Anna Walter założyła internetową zbiórkę. Jak przyznaje, długo się wahała, bo prosić o pomoc to dla niej ostateczność. Ale sytuacja ją do tego zmusiła.

"Każda złotówka, każda udostępniona wiadomość, każda dobra myśl, ma dla mnie ogromne znaczenie. Zebrane środki pomogą nam przetrwać ten najtrudniejszy czas – zapewnić dzieciom leki, wizyty u psychiatry, buty, czy dodatkowe zajęcia, spokój" – napisała w opisie zbiórki.

"Nie proszę o luksusy. Proszę o to, by moje dzieci mogły się uśmiechać częściej, widząc spokojniejszą mamę, a nie w kolejnym dole depresyjnym, płaczącą po kątach, by nie zauważyli. Byśmy nie bali się jutra".

To może cię zainteresować: "Szanse mamy były bliskie zeru. Tata mówił, że przy takim ciśnieniu ludzie umierają".

Przeczytaj źródło