Koniec mistrzostw dla Polek. Selekcjonerka zabrała głos

2 dni temu 11
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Zwycięstwo Szwedek było w pełni zasłużone, gdyż przeważały w każdym aspekcie gry. Oddały więcej strzałów, wymieniły więcej podań i częściej były przy piłce. Polki znacznie rzadziej przekraczały linię środkową boiska. Bramki zdobyły Stina Blackstenius, Kosovare Asllani i Lina Hurtig.

ZOBACZ TAKŻE: Tabela grupy Polek na Euro 2025. Czy mają jeszcze szansę na awans?

- Czasami jest tak, że w wielu sytuacjach można zachować się lepiej, ale to się nie dzieje. To jest piłka nożna. Nie byłabym bardzo surowa. W drugiej połowie chciałyśmy strzelić bramki i zagrać nieco ofensywniej. Jak okazuje się przed nami jeszcze dużo pracy. Gdy rywalizujesz z najlepszymi, to liczy się każde podanie i strzał - stwierdziła Patalon.

Polki w meczu ze Szwecją od początku grały bojaźliwie i nie stwarzały wielu okazji. W pierwszej połowie jedyny celny strzał oddała Martyna Wiankowska, a w doliczonym czasie Milena Kokosz trafiła w słupek.

- Założenia gry defensywnej były nieco inne, jednak Szwedki przejęły piłkę i trudno się było z tego wygrzebać. Przetrwaliśmy 15 minut, ale przeciwnik wciąż stawiał nam trudne warunki. Szwedki też walczyły o to, żeby wyjść z grupy - oznajmiła trenerka.

Siłą polskiej drużyny jest gra z kontry, ale nawet w ataku szybkim biało-czerwone nie stwarzały zagrożenia.

"W pierwszej połowie było trochę niedokładności w kontratakach, bo zbytnio się śpieszyłyśmy. W drugiej połowie byliśmy zbyt nisko ustawione i nie widziałyśmy wolnych korytarzy. Przeciwnik grał bardzo dobrze i zabezpieczał przestrzeń. Zawsze pojawiała się asekuracja i dlatego ta akcja zwalniała" - wyjaśniła Patalon.

Trenerka w porównaniu do spotkania z Niemkami dokonała trzech zmian. Na środku obrony Oliwia Woś zastąpiła kontuzjowaną Paulinę Dudek, skrzydłowa Nadia Krezyman zagrała zamiast Natalii Padilli, a pomocniczka Dominika Grabowska zastąpiła Ewelinę Kamczyk.

W meczu ze Szwecją Kamczyk i Padilla zostały wprowadzone na boisko po przerwie.

- Pierwszy mecz kosztował Ewelinę Kamczyk bardzo dużo wysiłku. W drugiej połowie miała więcej swobody. Taki był pomysł. Potrzebowaliśmy ożywienia w drugiej połowie. Natalia Padilla jest stworzona do tego, żeby kontratakować. Jest jedną z naszych najszybszych zawodniczek. Chcieliśmy strzelić gola w tym meczu - uzasadniła Patalon, która przyznała, że pierwszy mecz z Niemkami kosztował jej zawodniczki wiele sił.

- Zmiany były przemyślane. Zupełnie inaczej się gra, kiedy przeciwnik zostawia więcej swobody. Z Niemkami zagraliśmy z dużym poświęceniem. Mecz ze Szwecją był dla nas trudny pod każdym względem - kontynuowała.

Polki nie mają już szans na awans do ćwierćfinału, gdyż w piątek przegrały z Niemkami 0:2. W dwóch kolejkach nie zdobyły bramki i wciąż są bez punktów.

- Po tych dwóch meczach mamy dużo doświadczeń. Żaden przeciwnik nie odpuszczał i wykorzystał każdy nasz słabszy moment - oceniła selekcjonerka.

Polska debiutowała w mistrzostwach Europy, a w rankingu FIFA była najniżej notowaną drużyną w grupie C.

- Zawsze mam w sobie dużo spokoju. Ciężka praca, którą podjęliśmy daje nam szansę, ale nie gwarantuje sukcesu. Podnieśliśmy nasz poziom w wielu obszarach, ale wciąż widać, że trzeba się doskonalić. Jestem świadoma poziomu międzynarodowego. Nie mamy kompleksów, ale musimy zachować dużo dyscypliny, pokory i wytrwać w tym, żeby dalej się rozwijać - podkreśliła trenerka.

Patalon zaczynała swoją kadencję przegranym meczem ze Szwedkami 13 kwietnia 2021 roku. Prowadzi reprezentację od ponad czterech lat.

- To nieustanny proces. Gdy zaczęłam pracę powiedziałam, że musimy być cierpliwi. W cztery lata zrobiliśmy coś niesamowitego. Nasza reprezentacja z drużyny, który nie miała wysokich standardów jest dziś w pełni profesjonalna. Wszystko się zmieniło i nadal będzie się zmieniać - oświadczyła.

W sobotę w trzeciej kolejce fazy grupowej Polska zmierzy się z Danią, która po dwóch porażkach również nie ma szans na awans do ćwierćfinału.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło