– Budzę się zmęczony – opowiada Michał. 35 lat, wolny zawód. – Zwykle z bólem mięśni. Napinam przez sen. Lubię wstawać wcześnie, najlepiej przed siódmą rano, bo wtedy mam poczucie, że świat jeszcze śpi. Nikt niczego ode mnie nie chce i nikt mnie nie zobaczy, kiedy spaceruję z psem. Kiedy mam gorszy dzień nie lubię spotykać ludzi. Nie lubię, kiedy ktoś mnie zagaduje, uśmiecha się, czegoś ode mnie chce. Czasem przeraża mnie już sama myśl, że ktoś zauważy, że istnieję. Gorsze dni to u mnie mniej więcej co drugi.
Od czasu pandemii Michał pracuje z domu. Pasuje mu to. Nie trzeba z nikim gadać, można po prostu siedzieć i pracować. Tyle że najpierw trzeba się zmusić.