TALAY działa w wyjątkowy sposób, wykorzystując zjawisko efektu przypowierzchniowego (WIG). W efekcie maszyna ta porusza się zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nad wodą, zupełnie zmieniając reguły gry w systemach bezzałogowych o przeznaczeniu morskim. To nie kolejny typowy dron, bo łączy w sobie zaskoczenie niskiego pułapu lotu, które to jest charakterystyczne dla pocisków manewrujących z zasięgiem i czasem działania typowym dla średnich bezzałogowców. Dlatego też udostępnione w lipcu 2025 roku nagrania z prób terenowych wywołały takie emocje, bo jest to w skrócie broń, która jest zdolna do ominięcia radarów okrętowych i nagłego ataku na cele nawodne. Już przed oficjalnym jego debiutem na IDEF 2025, wiele państw szukało odpowiedzi, jak skutecznie wykrywać i zwalczać tego typu zagrożenia.
Kolejna dronowa rewolucja z Turcji. TALAY zasieje pogrom na brzegu i wśród okrętów
TALAY został zaprojektowany jako specjalistyczny bezzałogowiec do lotów na ekstremalnie niskim pułapie – od 30 centymetrów do 150 metrów nad poziomem morza, choć w praktyce utrzymuje się najczęściej poniżej jednego metra. Wykorzystując efekt przypowierzchniowy, uzyskuje około 40% większą siłę nośną niż standardowe drony tej klasy, a to znacząco zwiększa jego zasięg i stabilność. Mierzy zaledwie dwa metry długości, ma rozpiętość skrzydeł rzędu 2,6 metra i waży 60 kilogramów, przy czym może przenosić do 30 kilogramów ładunku w postaci od sensorów rozpoznania po precyzyjny ładunek bojowy.
Czytaj też: Wystrzelili pocisk i podziwiali go w akcji. Dla USA było to historyczne wydarzenie

Porusza się z prędkością do 200 kilometrów na godzinę i utrzymuje lot przez maksymalnie trzy godziny. Dzięki łączności typu BLOS może być sterowany nawet z odległości 200-300 kilometrów, a jego kadłub z materiałów kompozytowych, składane skrzydła i systemy wspomagania SI umożliwiają starty nawet z niewielkich jednostek nawodnych czy wybrzeża. Mowa nawet o warunkach morskich odpowiadających trzeciemu stopniowi stanu morza (fale o wysokości do 1,25 metra), a jest to o tyle ważne, że TALAY został od podstaw zaprojektowany tak, by umykać radarom. Lot na wysokości 30 centymetrów sprawia, że dron ten dosłownie znika z pola widzenia większości systemów radarowych, które wykrywają zagrożenia operujące na znacznie wyższych pułapach. Taki sposób działania może całkowicie zakłócić pracę klasycznych systemów obrony, takich jak CIWS czy rakiety ziemia-powietrze.
Połączenie efektu WIG i systemów bezzałogowych to wciąż rzadkość w świecie wojskowych dronów. WIG, czyli efekt przypowierzchniowy, pozwala TALAY’owi poruszać się na “poduszce powietrznej” pomiędzy skrzydłami a taflą wody. Takie coś znacząco redukuje opór powietrza, a jest to na dodatek rozwiązanie znane głównie z gigantycznych sowieckich ekranoplanów. SolidAERO zminiaturyzowało ten koncept i wzbogaciło go o nowoczesne algorytmy sterujące i dzięki temu dron potrafi utrzymać stabilny lot nawet przy 30 cm wysokości nad morzem. Zaawansowane oprogramowanie umożliwiać ma również manewry typu “popup” do ataku, a sztuczna inteligencja wspomaga zarówno nawigację, jak i sekwencję uderzenia czy podejmowanie decyzji w locie. Chociaż producent nie ujawnia pełnych szczegółów działania systemu, to pojawiają się pytania o przejrzystość i zgodność takich maszyn z zasadami prowadzenia wojny.
Czytaj też: ERASR to nie niszczyciel, a pogromca. Ta indyjska broń odmieni walkę z okrętami podwodnymi
Jako broń asymetryczna dron TALAY doskonale wpisuje się w koncepcję walki przybrzeżnej na wodach Morza Egejskiego, Czarnego czy nawet Bałtyku. Może być wykorzystywany przez mniejsze floty i państwa o ograniczonych możliwościach, bo z takim sprzętem nie trzeba mieć dostępu do np. zaawansowanego niszczyciela. Wystarczy niewielka jednostka zdolna do jego wystrzelenia i cel w postaci m.in. szybkich jednostek pływających, portów czy okrętów logistycznych. TALAY to jednocześnie przykład rosnących ambicji Turcji w zakresie rozwoju lokalnych technologii obronnych. Ten stworzony we współpracy z Yonca Shipyard projekt ma trafić do produkcji seryjnej w październiku 2026 roku, a jego pierwsze dostawy zostały zaplanowane na styczeń 2027 roku. Na razie nie doczekaliśmy się jednak ogłoszenia żadnych kontraktów eksportowych.
TALAY w skrócie? Przyszłość i pytania bez odpowiedzi
Największym wyzwaniem dla potencjalnych przeciwników będzie wykrywanie i neutralizacja tak niskolecących maszyn. Tradycyjne radary mogą nie wystarczyć, bo konieczne będzie opracowanie nowego rodzaju sensorów akustycznych, radarów o bardzo niskim kącie obserwacji i szybkiej broni reagującej w ułamku sekundy. Pozostaje też pytanie, czy TALAY będzie aż tak użyteczny w rzeczywistych warunkach, bo podobnie jak każda platforma WIG, taki dron traci efektywność przy stanie morza czwartym i wyższym, co może ograniczyć jego przydatność w bardziej burzliwych akwenach.

Nieznany pozostaje także dokładny koszt jednostkowy, ale przy masie 60 kg i kompozytowej konstrukcji można zakładać, że jest on wielokrotnie niższy niż typowe systemy rakietowe, co radykalnie zmienia rachunek koszt-efekt. Wreszcie pojawia się też wątek etyczny, bo TALAY, jako dron kamikadze zdolny do autonomicznych ataków, staje się częścią globalnej debaty o tzw. “zabójczej autonomii”. Prawo międzynarodowe wymaga nadzoru człowieka i proporcjonalności użycia siły, więc pozostaje ważne pytanie, czy tego typu systemy są w stanie to zapewnić.
Czytaj też: Co się stanie, gdy AI przejmie kontrolę nad wojskowym dronem? To, co stało się potem, zaskoczy każdego
TALAY nie jest po prostu nowym dronem, bo w gruncie rzeczy jest to zapowiedź radykalnej zmiany w sposobie prowadzenia wojny morskiej. Turecki bezzałogowiec wpisuje się w coraz silniejszy trend asymetrycznych, cichych uderzeń z morza. Jeśli produkcja seryjna ruszy zgodnie z planem, to pod koniec 2026 roku, wiele państw będzie musiało poważnie zrewidować swoje strategie obrony wybrzeża, jak potwierdzają nagrania z testów. Czy więc TALAY rozpocznie nowy wyścig technologiczny? A może marynarki wojenne zaczną adaptować się do ery dronów lecących tuż nad falami? Odpowiedź poznamy szybciej, niż się wydaje.