Nadchodzi rok szkolny 2025/2026, a z nim nowy, kontrowersyjny dla konserwatywnych środowisk, przedmiot – edukacja zdrowotna. Jego uwzględnienie w tygodniowym harmonogramie zajęć może rodzić problemy. Zwrócił na to uwagę jeden z dziennikarzy, co potwierdziła wiceszefowa ZNP.
Kończy się sierpień, uczniowie w całej Polsce mają przed sobą ciepły weekend – idealny, by pożegnać wakacje. Od września ruszą do szkół – zarówno podstawowych, jak i ponadpodstawowych. Jeśli znajdują się na poziomie nauczania w klasie od czwartej do ósmej (IV-VIII) lub miedzy pierwszą a trzecią (I-III) klasą np. liceum czy technikum, w ich tygodniowym grafiku zajęć pojawi się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna.
Wbrew temu, co mówią prawicowe media, nie będzie się ona skupiała na seksualności człowieka – ten obszar będzie stanowił zaledwie ułamek procenta wiedzy, jaka zostanie przekazana uczniom przez nauczycieli, którzy mogą też uczyć m.in. biologii. Niewielu wie, że w pracach nad wyglądem podstawy programowej EZ uczestniczył ksiądz (medialny ekspert, zaangażowany m.in. w prace Krajowego Centrum do spraw AIDS – zespołu nabytego niedoboru odporności).
MEN wprowadziło edukację zdrowotną do szkół. To rodzi problemy
Ministerstwo edukacji narodowej, którym kieruje Barbara Nowacka, przewiduje tylko jedną lekcję EZ w tygodniu. Będzie ona nieobowiązkowa – tak samo jest zresztą z religią. Szkoły będą starały się najprawdopodobniej umieszczać ją na początku lub na końcu zajęć – tak, aby uczniowie mieli możliwość pospać dłużej i przyjść na zajęcia nieco później albo wcześniej wrócić do domu i odpocząć. A co w przypadku, gdy EZ znajdzie się pośrodku rozkładu zajęć na dany dzień? Takie pytanie zadał Urszuli Woźniak prowadzący programu „Newsroom” – Paweł Pawłowski. Wiceprezeska zarządu głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, przewodnicząca zespołu polityki edukacyjnej w ZNP, przyznała, że wprowadzenie EZ może w tym kontekście przysporzyć placówkom edukacyjnym nieco problemów.
Woźniak, która w piątek (29 sierpnia) była gościnią Wirtualnej Polski, wskazała, że przez to, iż religia i etyka mają być na końcu lub na początku lekcji, to nie będzie można w tym samym miejscu upchnąć EZ. Więc „co będzie z tymi dziećmi, które z tych zajęć korzystać nie będą”? Wiceszefowa ZNP przypomniała, że za kilka dni w życie wejdzie podpisany przez prezydenta Karola Nawrockiego projekt ustawy – chodzi o nowelizację Karty Nauczyciela, która uniemożliwi szkołom kierowanie nauczycieli specjalistów, na zastępstwo, by zaopiekowali się młodymi, gdy nie będzie co z nimi zrobić.
Klasy w szkołach będą regularnie łączone? To może być jedyne rozwiązanie
Co więc zrobią szkoły? Woźniak przyznała, że co i rusz otrzymuje telefony od dyrektorów szkół czy nauczycieli w tej sprawie. Placówki, w międzyczasie trwania zajęć z edukacji zdrowotnej, najprawdopodobniej zmuszone będą łączyć klasy. Wiceprezeska ZNP podała przykład. Weźmy „nauczyciela, który prowadzi lekcje matematyki z klasą piątą (V)” – może on „dostać” pod opiekę „dziesiątkę dzieci z klasy ósmej, czy z klasy czwartej, których rodzice nie zgodzili się na uczestnictwo w zajęciach z edukacji zdrowotnej” – wskazała.
Zdaniem przedstawicielki związku powstanie „problem”. – I to spory – ocenia.
Czytaj też:
Nowy przedmiot w szkole. Episkopat wciąż protestujeCzytaj też:
Gmina zagrała na nosie MEN. Uczniowie będą mieli dwie lekcje religii