Jacek Lepiarz/Deutsche Welle
25 sierpnia 2025, 08:52
Specjalne ośrodki dla migrantów miały usprawnić odsyłanie osób, które zgodnie z prawem UE wjechały do Niemiec z krajów sąsiednich, w tym z Polski, nielegalnie. W praktyce obiekty nie funkcjonują - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Specjalne ośrodki dla migrantów miały być odpowiedzią na paradoksalną sytuację - zgodnie z unijnym prawem Niemcy powinny przyjmować niewielu uchodźców, przede wszystkim tych, którzy dotarli drogą lotniczą. Zgodnie z umową z Dublina za rozpatrzenie wniosku o ochronę odpowiada pierwsze państwo UE, którego granicę przekroczył migrant. W rzeczywistości od lat najwięcej uchodźców przyjmują Niemcy - czytamy w ukazującej się w niedzielę "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS).
Powodem paradoksalnej sytuacji są problemy z readmisją cudzoziemców do krajów sąsiednich - tłumaczy autorka artykułu Leonie Feuerbach. Po przekroczeniu niemieckiej granicy osoba ubiegająca się o azyl otrzymuje oprócz zakwaterowania, ogrzewania i prądu, zasiłek w wysokości 440 euro. Nawet jeżeli za kilka lat jego wniosek zostanie odrzucony, często nie oznacza to obowiązku wyjazdu.
Zobacz wideo Europejscy przywódcy muszą udawać zachwyt wobec Trumpa
Zmiana prawa w reakcji na zamach
Zamach w Solingen, w którym rok temu migrant z Syrii zabił trzy osoby, doprowadził do zmiany przepisów. Zamachowiec nie powinien przebywać w Niemczech, ponieważ krajem właściwym do rozpatrzenia jego wniosku o azyl była Bułgaria. Nowe przepisy stanowią, że osoby przeznaczone do readmisji otrzymują świadczenia tylko przez dwa tygodnie. Powinny one być umieszczone w specjalnych "ośrodkach dublińskich" i jak najszybciej odsyłane.
Zgodnie z planem, takie ośrodki powinny powstać we wszystkich 16 landach RFN, jednak w rzeczywistości powstały tylko dwa - w Hamburgu i Eisenhuettenstadt w Brandenburgii przy granicy z Polską. Ta druga placówka przeznaczona jest dla migrantów, którzy przedostali się do Niemiec z Polski i podlegają readmisji. W ośrodkach pensjonariusze otrzymują jedynie "łóżko, chleb i mydło".
Czterech z pięciu wróciło
Celem władz niemieckich jest skłonienie migrantów do dobrowolnego opuszczenia Niemiec, bez konieczności koordynowania readmisji z krajami ościennymi. Jednak państwa te obstają przy oficjalnym przekazywaniu uchodźców.
Jak pisze autorka, ośrodek w Eisenhuettenstadt nie spełnia swojej roli. Ośrodek nie jest więzieniem, co powoduje, że 60 proc. skierowanych w to miejsce osób ukrywa się. Z 72 umieszczonych w placówce osób, do Polski odesłano zaledwie pięciu uchodźców, z których czterech wróciło do Niemiec.
Szef MSW Brandenburgii poddał publicznie pod wątpliwość sens utrzymywania ośrodka ze względu na "bardzo ograniczone możliwości przeciwdziałania ukrywaniu się" migrantów. Wiele sądów uznało system "łóżko, chleb, mydło" za sprzeczny z prawem. Utworzenie kolejnych "ośrodków dublińskich" planują obecnie tylko dwa landy - Badenia-Wirtembergia oraz Dolna Saksonia.
Tekst pochodzi z serwisu "Deutsche Welle" >>>
Jacek Lepiarz/Deutsche Welle