Podejrzane loty i tajemnicza wizyta Putina. Wiedzą, co Rosja knuje w Arktyce

11 godziny temu 6

Tajemnicze ruchy nad Nową Ziemią

Jak donosi norweski serwis Barents Observer, od początku sierpnia satelity i eksperci obserwują nietypową aktywność lotniczą nad Nową Ziemią, arktycznym archipelagiem, który od czasów ZSRR pełni rolę poligonu nuklearnego. W wojskowej bazie lotniczej w Rogaczowie pojawiły się rzadko spotykane maszyny: samolot wczesnego ostrzegania Bariew A-50U, transportowe An-72, An-26 i Ił-76, a także myśliwce Su-35S. Na miejscu stacjonuje też osiem śmigłowców przerzucających ludzi i sprzęt do Pankowa, gdzie znajduje się platforma startowa Buriewiestnika.

Jeszcze bardziej znacząca jest obecność dwóch ogromnych samolotów Ił-976 SKIP należących do koncernu Rosatom. To specjalistyczne maszyny przeznaczone do monitorowania prób z bronią jądrową – ich pojawienie się niemal jednoznacznie sugeruje przygotowania do testu. Eksperci podkreślają, że w chwili odpalenia pocisku w powietrzu zwykle pojawia się cały zespół maszyn: od myśliwców, przez samoloty pomiarowe, po śmigłowce gotowe do akcji ratunkowej.

Restrykcje objęły także przestrzeń powietrzną i morską. Ogromny obszar na zachód od Nowej Ziemi zamknięto dla cywilnego ruchu lotniczego, a rosyjskie władze morskie wydały ostrzeżenia dla żeglugi. Rybacy i tankowce LNG muszą omijać wyznaczone sektory Morza Barentsa, gdzie w razie awarii rakieta mogłaby spaść do wody. Według obserwatorów w zamkniętym akwenie działa co najmniej dziewięć okrętów. Część z nich zaopatruje Pankowo, inne prawdopodobnie prowadzą monitoring lub są przygotowane do wydobycia szczątków rakiety z dna morskiego.

Putin w tajnym ośrodku Azamaz-16

Równolegle z tą wzmożoną aktywnością w Arktyce, Putin udał się do Sarowa – dawnego Arzamazu-16, ściśle tajnego miasta w obwodzie niżnonowogrodzkim. To tam powstawała sowiecka bomba wodorowa, a dziś mieści się jeden z kluczowych ośrodków badań nad bronią jądrową. Oficjalnie prezydent spotkał się z naukowcami, by mówić o "sukcesach rosyjskiego przemysłu nuklearnego". Nieoficjalnie, jak donoszą rosyjskie niezależne kanały na Telegramie, dyktator chciał zapoznać się z postępami w rozwoju pocisku Buriewiestnik i stopnia jego gotowości bojowej.

Dziennikarze zwrócili uwagę, że Putin nie pojawił się od razu na oficjalnym spotkaniu – najpierw odwiedził jeden z tajnych zakładów, które nie figurowały w planie wizyty. To tam, jak się przypuszcza, mógł zapoznać się z najnowszymi wynikami prac nad rakietą.

Buriewiestnik. Rakieta o "nieograniczonym zasięgu"

Buriewiestnik to jeden z najbardziej niebezpiecznych i kontrowersyjnych projektów rosyjskiej zbrojeniówki. Rakieta napędzana jest reaktorem jądrowym, co teoretycznie, jak twierdzi Putin, zapewnia jej "niemal nieograniczony" zasięg i zdolność do omijania systemów obrony przeciwrakietowej. Dyktator w 2018 roku chełpił się, że „nikt na świecie nie ma niczego podobnego”.

Problem w tym, że dotychczasowe testy pocisku kończyły się serią katastrof. Już w 2017 roku jedna z rakiet spadła do morza, co wymusiło kosztowną operację jej wydobycia. Rok później pojawiły się doniesienia o podwyższonym promieniowaniu nad północną Europą, którego źródłem mógł być reaktor pocisku.

Najtragiczniejszym epizodem była eksplozja w sierpniu 2019 roku w Nienoksie nad Morzem Białym, gdy podczas wydobywania modułu reaktorowego z dna morza doszło do wybuchu na barce. Zginęło pięciu ekspertów Rosatomu, a w pobliskim Siewierodwińsku odnotowano nagły wzrost promieniowania. Od tego czasu każde wzmianki o Buriewiestniku budzą obawy o kolejną katastrofę i skażenie środowiska.

Test Buriewiestnika to niebezpieczeństwo dla Arktyki

Dziś wszystkie sygnały wskazują, że Rosja przygotowuje się do kolejnej próby Buriewiestnika. Nad Nową Ziemią krążą wojskowe maszyny, na morzu stoją jednostki zabezpieczenia, a całe sektory Arktyki są zamknięte dla cywilów. Putin w Sarowie wysłuchuje raportów o stanie prac nad rakietą, która od siedmiu lat pozostaje bardziej elementem propagandy niż realnym orężem.

Czy tym razem Kremlowi uda się przeprowadzić udany test? Tego nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że każda próba odpalenia pocisku z reaktorem atomowym na pokładzie to ryzyko dla bezpieczeństwa całej Arktyki.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło