Polska sieć 5G dogania Europę. Trójka operatorów nadrabia stracone lata

2 dni temu 9
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Szybkie przypomnienie historii sieci 5G w Polsce

Początki sieci 5G w Polsce sięgają 2018 roku. To wtedy mogliśmy przetestować pierwsze nadajniki uruchamiane przede wszystkim w Warszawie. Dalsze plany zakładały rozdysponowanie częstotliwości w 2020 roku, ale do głosu weszła nieudolność rządów Rozbitej Prawicy.

W ramach walki z pandemią i choć brzmi to jak nieśmieszny żart, odwołany został nieodwoływalny prezes UKE. Do dzisiaj trudno powiedzieć, dlaczego obyło się to bez żadnych konsekwencji ze strony unijnych instytucji, bo odwołanie prezesa niezależnej instytucji regulacyjnej jest w zasadzie niemożliwe. Z drugiej strony nie takie rzeczy w naszym piękny kraju robiono pod przykrywką walki z pandemią. Obok odwołania prezesa UKE odwołana została aukcja częstotliwości 3,6 GHz sieci 5G i to był tylko początek cyrku.

Ponowna aukcja miała zostać rozpoczęta po przyjęciu nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Ówczesny rząd tak bardzo chciał przypodobać się nią pierwszej administracji Donalda Trumpa i uderzyć tym samym w chińskich dostawców sprzętu, że prace nad przepisami się przeciągnęły. W kolejnych etapach pojawiły się konflikty w rządzących obozach, bo każdy chciał zrobić na tym interes. Jak choćby poprzez stworzenie narodowego operatora sieci 5G, jakim miał być Exatel. W gąszczu coraz głupszych pomysłów nie udało się znowelizować przepisów do końca kadencji, a aukcji częstotliwości nadal nie było. Prawdopodobnie pod naciskiem operatorów UKE w końcu przestał czekać na ruchy rządzących i finalnie przeprowadził aukcję w 2023 roku. A po zmianie rządzących nieudolność w Ministerstwie Cyfryzacji weszła na nowy poziom i nowelizacji Ustawy o KSC nadal nie ma.

Pomimo braku docelowych częstotliwości operatorzy postanowili uruchomić sieć 5G na własną rękę. Orange, Play i T-Mobile wykorzystali do tego posiadane zasoby LTE i uruchomili 5G na częstotliwości 2100 MHz w ramach dynamicznego współdzielenia widma. Były to wąskie bloki pasma, współdzielone przez 5G i LTE, które nie pozwalały na rozwinięcie wysokich prędkości przesyłania danych, więc całość była bardziej marketingowym zabiegiem dającym nam znaczek 5G na ekranach urządzeń, niż skokiem jakościowym. W znacznie lepszej pozycji był Plus, który miał w zasobach dodatkowe pasmo 2600 MHz, które przeznaczył na uruchomienie sieci 5G. Operator tym samym zdeklasował konkurencję i do początku 2024 roku praktycznie nie miał konkurencji, bo jako jedyny oddał klientom do dyspozycji dedykowane pasmo sieci 5G, które nie musiało być współdzielone z LTE.

Czytaj też: Czy przeciwnicy sieci komórkowych są niebezpieczni? Wokół nich łamane jest prawo

Orange, Play i T-Mobile wykorzystali szansę, jaką dała im aukcja częstotliwości sieci 5G

Po zakończeniu aukcji i rozdysponowaniu częstotliwości prędkość sieci 5G wystrzeliła w Orange i T-Mobile. Play rozpoczął inwestycje z pewnym opóźnieniem i zaczął nadrabiać straty nieco później. Zmiany na rynku idealnie obrazuje wykres mediany prędkości przygotowany przez firmę Ookla:

Między I kwartałem 2024, a I kwartałem 2025 roku mediana prędkości wzrosła w Play o 72%, o 86% w T-Mobile i aż o 90% w Orange.

Co warto zaznaczyć, pomimo tego, że Plus zaczął tracić względem konkurentów na prędkości pobierania danych, tak mógł pochwalić się lepszym pokryciem sieci 5G. Mówiąc inaczej – sieć Orange i T-Mobile była wyraźnie szybsza, ale na mniejszym obszarze. Plus był wolniejszy, ale prędkość rozkładała się bardziej równomiernie na terenie całego kraju. To właśnie pod względem spójności sieci Plus pozostawał liderem aż do końca 2025 roku.

Pod względem prędkości wysyłania danych sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku pobierania. Plus nie traci tu tak dużo jak w przypadku pobierania, a liderem jest nieoczekiwanie Play. Choć trzeba przyznać, że na tle pobierania, prędkości wysyłania są zwyczajnie nadal niskie. Wynika to z tego, że wdrażana w Polsce sieć 5G to nadal sieć niesamodzielna (NSA), która wymaga LTE do wysyłania danych. W związku z tym pełny potencjał, jaki 5G oferuje przy wysyłaniu danych jest cały czas niewykorzystany.

Działania operatorów bardzo szybko doprowadziły Polskę z dołka, w jakim znajdowaliśmy się od 2020 roku na tle europejskich sąsiadów. Z szarego końca szybko przenieśliśmy się na trzecią pozycję, za Słowenią i Chorwacją:

Czytaj też: Udało się zmierzyć promieniowanie sieci 5G. Czy mamy czego się obawiać?

Internet mobilny ma się w Polsce bardzo dobrze, a sieć 5G w tym pomaga

Wprowadzenie sieci 5G miało podnieść przychody operatorów. Tak przynajmniej mówiło się na różnego rodzaju targach czy imprezach branżowych i tak też było. Ale nie w Polsce… Opóźnienia w związku z wdrożeniem sieci 5G ograniczały pole manewru operatorom. Ze względu na brak docelowych prędkości operatorzy nie mogli zaoferować klientom rewolucyjnej prędkości, potężnego przeskoku jakości usług, skoro jedyne co mieli go zaoferowania to proteza 5G uruchomiona na częstotliwości sieci LTE. Dlatego też w okresie od 2020 do 2023 roku średni przychód z klienta w Polsce spadł względem innych krajów z naszej części Europy.

Sytuacja znacznie zmieniła się po wdrożeniu docelowych częstotliwości sieci 5G pasma średniego. Od 2023 do 2025 roku operatorzy zaczęli zarabiać. Powoli zaczęli wprowadzać droższe abonamenty, dodając do nich coraz więcej dodatków, w tym coraz częściej nielimitowane lub bardzo duże transfery danych i jak widać – to się opłaca.

Czy sieć 5G była nam potrzebna? Zdecydowanie, bo na tle naszych sąsiadów Polacy przesyłają najwięcej danych w sieciach mobilnych. Tak było już w 2020 roku, a z roku na rok te wartości rosną i na koniec 2024 roku nadal pozostawaliśmy pod tym względem liderem. Średnia ilość przesyłanych danych wzrosła w tym czasie z 7,27 do 18,89 GB miesięcznie.

Po latach problemów polska sieć 5G jest już na dobrej drodze. Po części jest to zapewne zasługa bardzo wymagających warunków, jakie operatorzy muszą spełnić, aby wypełnić wymagania jakościowe postawione przez UKE w ramach aukcji częstotliwości. Nie bez znaczenia jest też fakt, że po latach ograniczeń operatorzy mogli w końcu rozwinąć skrzydła inwestycyjne i ostatecznie wychodzi nam to na dobre. Bo zamiast spokojnego rozwoju możemy obserwować dynamiczną, może nie do końca rewolucję, ale na pewno wyraźny skok jakości i szybkości usług. A pamiętajmy, że to dopiero początek, bo na razie w użyciu mamy tylko jedną nową częstotliwość sieci 5G. Niedługo do pasma 3,6 GHz dołączy 700 MHz, które znacznie poprawi zasięg sieci piątej generacji.

Przeczytaj źródło