Powstało 4 tysiące fałszywych stron, które celują w Google Discover. "To walka z hydrą"

2 dni temu 9
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Francuski dziennikarz śledczy Jean-Marc Manach odkrył sieć ponad 4000 fałszywych stron internetowych zbudowanych niemal wyłącznie na treściach generowanych przez sztuczną inteligencję – czytamy w Press Gazette. Strony te podszywają się pod prawdziwe media, zarabiają na reklamach Google i celują, by dotrzeć do użytkowników przez Google Discover. Ich zasięg i liczba rosną lawinowo, a Manach ostrzega, że Wielka Brytania może być następnym celem tej dezinformacyjnej fali.

Jak działają oszukujący Google Discovera?

Mechanizm jest prosty. Osoby stojące za tym procederem tworzą strony wyglądające jak portale informacyjne: mają sekcje tematyczne, "redaktorów", logo, czasem nawet spreparowaną historię założenia firmy medialnej. W rzeczywistości wszystkie treści pisze AI, często kopiując fragmenty z prawdziwych serwisów i mieszając je z fikcją. Efekt? Artykuły o "tajemniczych piramidach", “eksperymentach rządowych" czy “nowych zakazach UE", które przyciągają internautów do kliknięcia, ale nie mają żadnego oparcia w faktach.

Czytaj także: Cyberprzestępcy wykorzystują sztuczną inteligencję do wyłudzania danych

Kluczowym źródłem ruchu jest Google Discover – spersonalizowany feed wiadomości, który Google wyświetla użytkownikom smartfonów. Wystarczy, że użytkownik kliknie w chwytliwy nagłówek, a właściciel strony zyskuje ruch i może zarabiać na reklamach. Według Manacha, co najmniej 100 stron z tej sieci publikuje po angielsku, by celować w rynek brytyjski i amerykański.

Niektóre z tych portali generują miliony odsłon miesięcznie, co przekłada się na dziesiątki tysięcy euro z reklam AdSense. Manach zidentyfikował przypadki, w których właściciele stron zarobili ponad milion euro w mniej niż rok.

Manach rozpoczął swoje śledztwo pod koniec 2023 roku, odkrywając 70 stron. Do marca 2024 było ich już 250. Dziś – ponad 4000. Mimo że część z nich została usunięta, ciągle powstają nowe. Adresy domen zmieniają się co kilka tygodni, a struktura i styl pozostają te same.

Może cię zainteresować: Tak wygląda Discover od Google na desktopie

Jeden z przykładów to fałszywy portal informacyjny z rzekomą siedzibą we Francji, publikujący wiadomości na temat zmian klimatycznych, ekonomii i zdrowia. Wszystkie teksty nie mają autora, ilustracje są stworzone przez AI, brak też danych kontaktowych. A mimo to serwis ma tysiące wyświetleń dziennie dzięki Discover.

Newsletter WirtualneMedia.pl w Twojej skrzynce mailowej

Google odpowiada na śledztwo Manacha

Google zapewnia, że walczy z tego rodzaju spamem i używa algorytmów, by usuwać strony naruszające zasady. Firma twierdzi, że "ogólna jakość wyników wyszukiwania jest na poziomie 99 proc. wolnym od spamu". Jednak Manach zauważa, że systemy moderacji nie nadążają za szybkością, z jaką pojawiają się nowe portale.

– Gdy ujawniam nową sieć stron, ich właściciele po prostu zmieniają domeny. To walka z hydrą – tłumaczy dziennikarz.

Szczególnie niepokojące jest to, że w serwisach takich jak YouTube i TikTok można znaleźć poradniki, jak zarobić na fałszywych serwisach informacyjnych. Influencerzy uczą, jak z pomocą narzędzi takich jak ChatGPT i WordPress tworzyć portale w kilka godzin, optymalizować je pod SEO i wpiąć do systemów reklamowych. Dla wielu to model biznesowy.

Zobacz też: Odbiorcy mediów nie chcą newsów tworzonych przez AI. “Sztuczna inteligencja nas nie wyręczy”

– W 2024 roku to już nie są oszuści działający na marginesie internetu. To ludzie, którzy otwarcie pokazują swoje dochody i budują całe zespoły do masowego generowania contentu – wyjaśnia Manach.

Coraz więcej stron powstaje w języku angielskim, co według dziennikarza nie jest przypadkiem. Wielka Brytania, ze względu na wysoki udział użytkowników Androida i silne uzależnienie od Google Discover, staje się naturalnym kolejnym celem. Brakuje też skutecznych mechanizmów wykrywania takich portali – zarówno po stronie platform, jak i instytucji medialnych.

Jak rozpoznać fałszywe media w Google Discover?

Manach podaje kilka sygnałów ostrzegawczych. To brak prawdziwych autorów (lub fikcyjne nazwiska), zdjęcia stockowe lub generowane przez AI, brak informacji o redakcji i danych kontaktowych, podejrzanie szeroki zakres tematów bez specjalizacji, fałszywe daty założenia portalu ("działamy od 1942 roku" w sekcji “o nas"). Dziennikarz opracował nawet rozszerzenie przeglądarki, które pomaga analizować i oznaczać potencjalnie fałszywe strony.

Przeczytaj źródło