Design i zawartość zestawu. Odkurzacz niczym kosmiczna pukawka ze Star Treka
Dyson V15s Detect Submarine ma doskonale wszystkim znany „dysonowy” wygląd. Odkurzacz nieustannie przypomina urządzenie z przyszłości albo artefakt z planu filmowego Spielberga czy Kubricka. Dużo się tutaj dzieje, jest sporo kolorów, faktur, wgłębień i kształtów — na pewno nie jest to minimalistyczny sprzęt. Wręcz przeciwnie, to jedna z najbardziej ekscentrycznych propozycji na rynku, a jego ekstrawagancki design z pewnością wyróżnia go na tle konkurencji i przykuwa wzrok. Dla niektórych może być zbyt kolorowy, ale bez dwóch zdań budzi cyberpunkowe skojarzenia. Z tego znany jest Dyson i pod tym względem w Submarine nic się nie zmieniło.
Czytaj też: Test Dreame Z20 AquaCycle – odkurzacz bardzo kompletny
W zestawie znajdziemy kilka elektroszczotek, które zmieniają odkurzacz w urządzenie zdolne do odkurzania dywanów, wciągania sierści z kanapy po czworonożnych pociechach, mycia podłóg twardych, sprzątania tapicerki, czyszczenia trudno dostępnych zakamarków czy nawet mycia podłóg. Brzmi bajecznie, ale jak to wypada w praktyce? Do tego przejdziemy nieco później. Waga urządzenia waha się od 2,7 kg (z elektroszczotką Fluffy Optic) do 4,1 kg (z pełnym zbiornikiem wody w trybie mokrym). To raczej normalna waga, ale jeśli planujemy dłuższe sprzątanie lub mamy w domu schody, to możemy się trochę zmęczyć — tak samo jak po kilkunastu minutach manewrowania w trybie mokrym. Jednakże trudno spodziewać się czegoś innego po końcówce z mopem i zbiornikiem wypełnionym wodą — podczas sprzątania nie zauważyłem, aby Dyson V15s Detect Submarine był dużo cięższy od odkurzaczy z funkcją aktywnego mycia innych marek.




Na plus zasługuje zwrotność. Niski profil akcesoriów pozwala wślizgnąć się pod meble, a lekkość konstrukcji sprawia, że odkurzacz dobrze radzi sobie w narożnikach czy wokół krzeseł. Po włączeniu odkurzacza urządzenie domyślnie jedzie samo do przodu, więc nie jest potrzebny szczególny nasz wkład w jego popychanie — doceni to każdy. To tyczy się jednak twardych powierzchni, na dywanach będziemy musieli sami się wykazać.
W zestawie mamy jeszcze ścienną stację dokującą, która choć może być dość praktyczna, to wymaga wiercenia w ścianie; co może być problematyczne, szczególnie w wynajmowanych mieszkaniach. „Stacja dokująca” ładuje również odkurzacz, ale wymaga odpowiedniego zawinięcia kabla i włożenia go w mały tunel, aby złącze akumulatora idealnie łączyło się z kablem przy odkładaniu w plastikową stację. Przyznajmy szczerze — nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań i bez dwóch zdań nie jest to coś, czego moglibyśmy oczekiwać po najwyższej półce na rynku odkurzaczy. Jest to również rozczarowujące pod tym względem, że propozycje konkurencji (na przykład Dreame czy Jimmy) w podobnych lub nawet niższych pieniądzach oferują pełne stacje dokujące, które przy okazji zajmują się suszeniem końcówek mopujących — a nie musimy ich ręcznie rozkładać, myć i suszyć, jak tutaj. Z całą pewnością da się w tej cenie dostać pełną stację z miejscami na wszystkie końcówki, w której wystarczy wygodnie odłożyć odkurzacz, by ten się ładował — bez żadnego wiercenia. Dyson niestety nie zdecydował się na takie rozwiązanie, bo i na przechowywanie wspomnianych końcówek musimy znaleźć miejsce sami — i naprawdę szkoda.



Na pochwałę zasługuje jednak ekran LCD na odkurzaczu, który wyświetla informacje o trybie pracy, poziomie baterii czy ilości zebranego kurzu, który dzieli na wielkości cząsteczek i liczy je dokładnie. To doskonałe rozwiązanie dla fanów technologii i osób lubiących śledzić statystyki — mnie to całkowicie kupiło. W kontekście Dysona V15s Detect Submarine warto jeszcze zwrócić uwagę na bezdotykowe opróżnianie pojemnika na kurz. To higieniczne i wygodne rozwiązanie, które minimalizuje kontakt z brudem.
Czytaj też: Test MOVA V50 Ultra. To nie robot, a kombajn sprzątający, który staje na straży czystości
Moc i wydajność odkurzania. Na co stać Dyson V15s Detect Submarine?
Jaką moc oferuje ulepszony flagowiec Dysona? Mówimy tutaj o mocy ssania na poziomie 240 AW i silniku Dyson Hyperdymium, obracającym się z prędkością do 125 tysięcy obrotów na minutę, co sprawia, że V15s Detect Submarine to prawdziwy tytan w kategorii odkurzania. Na papierze wszystko tutaj się zgadza — technologia Root Cyclone z 14 cyklonami generuje siłę odśrodkową o wartości do 100 000 G, skutecznie oddzielając kurz od powietrza bez utraty mocy. To, w połączeniu z zaawansowanym systemem filtracji, który wychwytuje 99,99% cząstek o wielkości 0,3 mikrona, sprawia, że odkurzacz jest świetnym wyborem dla alergików. Rekomendacja Polskiego Towarzystwa Alergologicznego dodatkowo potwierdza jego skuteczność w walce z alergenami, roztoczami czy łupieżem zwierzęcym.
W praktyce odkurzacz radzi sobie znakomicie, lecz nie na wszystkich powierzchniach. Podświetlana końcówka Fluffy Optic bardzo przypadła mi do gustu i zielone światło idealnie wyciąga do pola widzenia nawet najmniejsze cząsteczki. Dyson twierdzi, że wiązka światła, która podświetla drobinki kurzu na podłogach twardych, ujawnia dwa razy więcej niewidocznych zanieczyszczeń niż poprzednia wersja (Laser Slim Fluffy). Muszę jednak przyznać, że to rozwiązanie faktycznie robi wrażenie i dla perfekcjonistów to prawdziwa gratka.




Grzebienie zapobiegające plątaniu włosów w stożkowej mini elektroszczotce to z kolei prawdziwy skarb dla właścicieli zwierząt. Badanie firmy Dyson wskazuje, że 56% gospodarstw domowych posiada co najmniej jedno zwierzę, a dla wielu właścicieli problemem jest skutecznie zbieranie sierści. Ta końcówka świetnie radzi sobie z wyzwaniem, dzięki czemu kanapa przestanie być zakłaczona, a nawet drapak kota będzie można doprowadzić do porządku. Końcówka szczelinowa i końcówka Combi to z kolei idealne narzędzia do czyszczenia wąskich przestrzeni czy wnętrza samochodu i będąc szczerym zwyczajnie trudno tutaj się do czegokolwiek przyczepić.
Czytaj też: Recenzja Narwal Freo Z10 Ultra. Warto zaufać debiutantom





Największy problem mam jednak z elektroszczotką Digital Motorbar z technologią DLS (Dynamic Load Sensor), która w teorii automatycznie dostosowuje moc do rodzaju nawierzchni, lecz w praktyce… wypada to różnie. Ku mojemu zaskoczeniu, akcesorium poddawało się na dwóch dywanach w naszym biurze — a nie uznałbym ich włosia za wysokie, a raczej za niskie, maksymalnie średnie. Niezależnie, czy na odkurzaczu wybierałem tryb Auto czy Boost, ta końcówka finalnie i tak łapała zadyszkę. Radziła sobie bezproblemowo wyłącznie na wycieraczkach do butów, które praktycznie włosia nie mają. Dywany dało się odkurzyć, ale z użyciem sporej siły — więc tutaj największy minus, jaki zauważyłem podczas sprzątania z V15s Detect Submarine.



Mokre sprzątanie w Dyson V15s Detect Submarine. Innowacja i zmiana zasad gry, czy mały dodatek?
Największą nowością w V15s Detect Submarine jest — jak sama nazwa wskazuje — elektroszczotka Submarine, która umożliwia aktywne mycie podłóg twardych. Zbiornik na wodę o pojemności 300 ml pozwala na sprzątanie do 110 metrów kwadratowych, a osiem punktów rozprowadzania wody równomiernie nawilża wałek, zapewniając czyste podłogi bez smug. Technologia Extraction Plate, czyli płytka odsączająca nadmiar wody, to sprytne rozwiązanie, które zapobiega nadmiernemu zamoczeniu powierzchni, takich jak drewno, laminat czy płytki. W praktyce funkcja mokrego sprzątania sprawdza się znakomicie przy usuwaniu codziennych zabrudzeń — od błotnych śladów po butach w przedpokoju po rozlaną kawę w kuchni czy pastę do zębów w łazience. Ważne jednak, żeby te plamy umyć możliwie jak najszybciej, bo z bardziej zaschniętymi brudami mopująca końcówka może mieć już lekkie problemy. Odkurzacz jednak jest zwrotny, a elektroszczotka Submarine dobrze omija przeszkody i również sama jedzie do przodu, co ułatwia sprzątanie.




Jednak nie obyło się bez minusów. Po pierwsze, o czym już wspominałem, konieczność mycia wałka i opróżniania tacy ociekowej po każdym użyciu może być uciążliwa. Badanie Dysona potwierdza, że 26% respondentów uważa konserwację sprzętów do sprzątania za czasochłonną, co wskazuje na uniwersalność tego problemu. Zwłaszcza jeśli cenicie sobie minimalny wysiłek przy konserwacji, czego można w tych pieniądzach oczekiwać. Co więcej, producent zaleca wymianę wałka co sześć miesięcy, co generuje dodatkowe koszty — chociaż nie brałbym tej rekomendacji szczególnie do serca. Warto mieć również na uwadze, że w zestawie z odkurzaczem nie dostajemy żadnego płynu do mycia podłóg, a rekomendowany probiotyczny płyn Dyson 02 kosztuje 120 zł za 500 ml. Nie jest tanio.
Czytaj też: Dreame L40s Pro Ultra – robot, który oszczędza Twój czas i dba o siebie sam
Ciekawe jest również to, że końcówka Submarine jest „zaplastikowana” — w żaden sposób nie łączy się z odkurzaczem, a w miejscu gdzie przyczepiamy ją do rury czy samego odkurzacza jest zabudowana taflą plastiku. Naturalnie więc przekłada się to na fakt, że z większymi wyzwaniami, jak płatki owsiane czy dżem z dużymi kawałkami owoców, odkurzacz nie do końca sobie poradzi — te zanieczyszczenia nie zostaną wciągnięte do pojemnika na brud, lecz utkną w końcówce mopującej. Warto więc w takich sytuacjach najpierw zebrać duże elementy ręcznie lub odkurzyć je inną końcówką, a dopiero później wkroczyć do akcji z Submarine. To rozwiązanie nie jest jednak jedynie negatywne, bo z drugiej strony dzięki temu nie zrobi się mokra breja w pojemniku na kurz i opróżnienie go z suchych elementów pozostanie proste, kiedy całe sprzątanie na mokro odbywa się w końcówce. Zależy to od własnych preferencji, ale rozwiązanie jest całkiem sensowne i mi osobiście bardziej właśnie taka opcja przypada do gustu.




Co jednak jest dużo mniej sensowne, to fakt, że elektroszczotka Submarine nie jest kompatybilna z innymi modelami Dysona, w tym z V15 Detect. Jeśli macie więc flagowca brytyjskiej firmy w swoim domu i doszliście do słusznego wniosku, że skoro całe mokre sprzątanie odbywa się tylko w końcówce, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście ją sobie dokupili… cóż, nie mam dobrych informacji. Chociaż sam odkurzacz faktycznie wykrywa końcówkę Submarine, co możemy zobaczyć przez pojawienie się ikony kropli wody na wyświetlaczu, to jest to raczej kwestia oprogramowania, która spokojnie byłaby do obejścia. Dyson nie daje jednak takiej możliwości i jeśli macie V15 Detect, a chcecie też mieć funkcję aktywnego mycia, to musicie kupić cały nowy odkurzacz. Szkoda.
Czytaj też: Test robota koszącego Dreame A2 – bez przewodów, z wizją AI i laserową precyzją, również przy krawędziach
Bateria i tryby pracy. Jak długo działa Dyson V15s Detect Submarine na jednym ładowaniu?
Dyson V15s oferuje do 60 minut pracy w trybie suchym i nawet 120 minut w trybie mokrym, co brzmi imponująco. W praktyce jednak czas działania zależy od wybranego trybu i akcesoriów. Tryb Eco zapewnia najdłuższy czas pracy, ale kosztem mniejszej mocy ssania, co nie zawsze wystarcza na trudniejsze zabrudzenia, jak wtarty brud na dywanie. Tryb Boost to z kolei niezwykle efektywny tryb — idealny do krótkich, intensywnych sesji sprzątania, ale bateria wyczerpuje się wtedy w mniej niż 10 minut, około 6-8. Tryb Auto, który dostosowuje moc do poziomu kurzu dzięki czujnikowi piezoelektrycznemu, to najlepszy kompromis, ale i tak rzadko osiągniemy pełne 60 minut przy ciągłym używaniu elektroszczotek.

Ładowanie trwa 4,5 godziny, co jest standardem w tej klasie urządzeń. Jeśli macie wyjątkowo dużą powierzchnię do czyszczenia lub lubicie nigdy nie mieć niemiłych niespodzianek, to warto pomyśleć nad zapasowym akumulatorem, chociaż wydaje mi się, że ten z zestawu w pełni wystarczy — szczególnie, że jeśli odprowadzicie kabel do „stacji dokującej”, to przy odkładaniu odkurzacza będzie on od razu się ładował.
Czytaj też: Test TP-Link Tapo RV30 Max Plus. Odkurzanie pierwsza klasa za nieduże pieniądze
Konserwacja, czyli festiwal mieszanych uczuć
Dyson V15s stawia na higienę, co widać w szczegółach, takich jak bezdotykowe opróżnianie pojemnika na kurz. To działa bez zarzutu — jednym ruchem pozbywamy się brudu prosto do kosza. Filtr, wałek Fluffy Optic i wałek Submarine można myć pod bieżącą wodą, co pozwala utrzymać urządzenie w czystości i zachować jego optymalną wydajność. Z drugiej jednak strony, konserwacja elektroszczotki Submarine to zadanie wymagające regularności i dodatkowej pracy. Producent zaleca mycie wałka po każdym użyciu, najlepiej z dodatkiem rozcieńczonego środka antybakteryjnego, a także opróżnianie i czyszczenie tacy ociekowej. To coś, co może zniechęcić osoby szukające maksymalnej wygody — i sam muszę przyznać, że wolę odłożyć odkurzacz do stacji dokującej i czekać, aż wszystko zrobi się samo, niż po każdym myciu rozkładać końcówkę, przemywać i suszyć wałek.


Bogaty/biedny zestaw. Ile za to musimy zapłacić?
Jak wspominałem wcześniej, chociaż w pudełku Dyson V15s Detect Submarine znajdziemy wszystko, czego potrzeba do wszechstronnego sprzątania, to wciąż dostrzegam w nim sporo niezrozumiałych braków. Na pokładzie jest elektroszczotka Submarine, Digital Motorbar, Fluffy Optic, stożkowa mini elektroszczotka, końcówka szczelinowa, końcówka Combi, taca ociekowa, „stacja dokująca” i ładowarka. Z jednej strony to solidny zestaw, ale z drugiej…
Czytaj też: Nie pamiętam, kiedy sprzątało mi się tak dobrze, jak z Dreame H15 Pro
Dalej kawałek plastiku, który musimy przywiercić do ściany, w tych pieniądzach mnie nie satysfakcjonuje. Stacja dokująca nie suszy automatycznie końcówki Submarine, a do tego nie mamy żadnego miejsca, gdzie moglibyśmy przechowywać wszystkie akcesoria. Mało wygodne.
Dyson jakiś czas temu opublikował badania, z których wynika, że blisko połowa respondentów (45%) nadal odkurza przed czyszczeniem na mokro, co podwaja czas sprzątania. Model V15s Detect Submarine, będąc urządzeniem 2 w 1, teoretycznie adresuje tę potrzebę, ale brak w pełni automatycznej stacji dokującej i konieczność ręcznej konserwacji obniżają poziom wygody. Do tego brak płynu do mycia podłóg w zestawie jest mało zrozumiały, a też dochodzi fakt braku kompatybilności elektroszczotki Submarine z innymi modelami Dyson, co jest sporym rozczarowaniem dla obecnych użytkowników marki, którzy liczyli na tańszy i prostszy upgrade swojego sprzętu.



Mimo tych problemów, Dyson V15s Detect Submarine to urządzenie z najwyższej półki. Cena odkurzacza to 3 999 zł i dla wielu osób będzie to bariera nie do przeskoczenia. Na rynku dostępne są tańsze alternatywy, które oferują podobne funkcje, choć często z mniejszą precyzją czy trwałością, ale za to z większą wygodą. Dodatkowe koszty, takie jak rekomendowana wymiana wałka Submarine co pół roku, dokupienie detergentu, brak możliwości dokupienia samej końcówki Submarine do starszych V15 czy zakup zapasowego akumulatora, tylko pogłębiają wrażenie, że jest to produkt dla tych, którzy są gotowi słono zapłacić za markę.
Czytaj też: Recenzja iLife W90. Czy ten hit internetu jest godny twych pieniędzy?
Czy Dyson V15s Detect Submarine jest wart uwagi?
Dyson V15s Detect Submarine to odkurzacz, który robi wrażenie swoją wszechstronnością, potężną mocą i sprytnymi oraz jednocześnie przydatnymi rozwiązaniami, takimi jak funkcja mokrego sprzątania czy podświetlanie kurzu. To idealny wybór dla alergików, właścicieli zwierząt i tych, którzy chcą jednego urządzenia zdolnego do odkurzania dywanów, mycia podłóg i sprzątania tapicerki, a jednocześnie chcą sięgać po sprzęt premium, którego renoma jest już bardzo uznana. Końcówki zapobiegające plątaniu włosów, zaawansowana filtracja i intuitywna obsługa to kolejne atuty, które wyróżniają ten model. W świetle badania Dysona, które wskazuje, że Polacy częściej niż w innych krajach regionu EMEA sięgają po urządzenia 2 w 1, ten model wydaje się odpowiadać na lokalne zapotrzebowanie na efektywne i kompleksowe rozwiązania do sprzątania.



Jednak wysoka cena, konieczność regularnej konserwacji czy ograniczona kompatybilność akcesoriów to aspekty, które mogą zniechęcić mniej wymagających użytkowników. Jeśli macie spory budżet i cenicie technologiczne nowinki, Dyson V15s Detect Submarine to solidny kandydat na nowe urządzenie sprzątające. Jeśli jednak priorytetem jest wygoda, bardziej zaawansowana stacja dokująca czy niższa cena, to ta propozycja brytyjskiego giganta może nie okazać się najlepsza.