Rosja od miesięcy radykalnie zwiększa własną produkcji bomb latających, wykorzystywanych masowo do ataków na ukraińską infrastrukturę cywilną i wojskową. W ten sposób Kreml chce się uniezależnić od dostaw z Iranu i mieć możliwość prowadzenia kampanii nękającej przez długi czas. Niezależnie od zachodnich sankcji czy ograniczeń w dostępie do importowanych komponentów. Linie produkcyjne w rejonie Moskwy oraz w republikach Federacji Rosyjskiej, takich jak Tatarstan, pracują na najwyższych obrotach. Zakłady zlokalizowane m.in. w Uljanowsku, Riazaniu i Kałudze seryjnie wytwarzają tysiące tanich dronów uderzeniowych każdego miesiąca. Na ukraińskie pola walki trafiają kolejne generacje Shahedów i Lancetów oraz ich zmodyfikowane wersje. Rosyjska propaganda określa ten dynamicznie rozwijający się sektor mianem "technologicznego przełomu", a prorządowe media mówią wręcz o "przemyśle XXI wieku".
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Kreml kontynuuje strategię uderzeń na Ukrainę zarówno na lądzie, jak i w powietrzu. Rosjanie skokowo zwiększają produkcję bomb latających, co przekłada się na coraz większe ataki terrorystyczne na ukraińskie miasta.