Ofiara miała dostęp do najtajniejszych operacji
Zabity pułkownik był jednym z kluczowych ludzi w strukturach SBU. Woronicz służył w elitarnym oddziale „Alfa”, odpowiadającym m.in. za operacje specjalne oraz działania dywersyjne, które obejmowały również działania na terenie Federacji Rosyjskiej. Od 2014 roku, kiedy rozpoczął służbę w tym wydziale, zajmował się m.in. opracowywaniem strategii tajnych misji. Miał dostęp do poufnych informacji, a jego działania były uważnie obserwowane nie tylko przez wewnętrzne struktury Ukrainy, ale też przez zagraniczne służby.
Zabójstwo na zlecenie? Trop wiedzie w dwóch kierunkach
Śledczy nie wykluczają, że zabójstwo ukraińskiego oficera to precyzyjny cios wymierzony przez zagraniczne służby, najprawdopodobniej rosyjskie. Jeżeli to prawda, może to oznaczać zmianę taktyki rosyjskich służb, z działań obronnych na ofensywne, z uderzeniami wymierzonymi w konkretne osoby. Blogerzy z kolei piszą o wewnętrznych wojnach w strukturach samych służb specjalnych. W takich sprawach rzadko kiedy poznać można pełna prawdę.
Poszukiwania zabójcy trwają
O zabójstwie pułkownika Iwana Woronicza jako pierwszy poinformował były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Ihor Mosijczuk. Informacje potwierdziły również ukraińskie media oraz były funkcjonariusz SBU Roman Czerwiński.
Post o zabójstwie oficera SBU / Telegram
Po zabójstwie Ukraińskie służby błyskawicznie ogłosiły blokadę miasta, jednak napastnik pozostaje nieuchwytny. Mimo nagrań z monitoringu i relacji świadków, nie udało się go zidentyfikować. Oficjalnie potwierdzono już tożsamość ofiary, ale szczegóły śledztwa są objęte tajemnicą. Policja i SBU badają wszystkie możliwe wersje wydarzeń.
Nie pierwszy taki przypadek. Seria tajemniczych zgonów wśród elit
W ostatnich miesiącach to już kolejny przypadek, gdy ginie osoba powiązana z ukraińskimi elitami. W maju w Hiszpanii zastrzelono doradcę byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, który według medialnych spekulacji posiadał kompromitujące informacje na temat ukraińskich aktualnych elit politycznych. W tej sprawie także oficjalnie nie ma podejrzanych. Czy przypadek Woronicza wpisuje się w tę samą serię?