Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Fissette ze swoimi podopiecznymi świętował sześć tytułów wielkoszlemowych. Pod jego wodzą zdobyły je: Belgijka Kim Clijsters (dwa razy US Open i raz Australian Open), Niemka Angelique Kerber (Wimbledon) i Japonka Naomi Osaka (US Open i Australian Open). Ale do bardzo dobrych wyników potrafił doprowadzić też zawodniczki, które do ścisłej światowej czołówki nie należały.
ZOBACZ TAKŻE: Grigor Dimitrow poznał diagnozę. Co dolega tenisiście?
W 2013 roku finalistką Wimbledonu została rozstawiona z numerem 23. Sabine Lisicki. Niemka w półfinale pokonała Agnieszkę Radwańską, a wcześniej liderkę rankingu Amerykankę Serenę Williams. Natomiast w 2017 jako zawodniczka Fissette'a półfinał w Londynie osiągnęła Konta. Została wówczas pierwszą Brytyjką od 1978 roku, która dotarła do najlepszej czwórki Wimbledonu. Na tym etapie zatrzymała ją druga ze słynnych sióstr Williams - Venus.
- Naprawdę cieszyła mnie praca z Wimem. Wnosił wiele energii. Ponieważ spędził dużo czasu z topowymi zawodniczkami, to wiedział, z jakim stresem wiąże się rywalizacja na tym poziomie. To było dla mnie bardzo cenne. Znał się na taktyce i naprawdę mocno wierzył w swoje zawodniczki. Kibicował im, chciał z nich wydobyć to, co najlepsze — powiedziała Konta.
Zdaniem Konty w pracy z Fissette'em nie ma jednak niczego szczególnego, co wyjątkowo sprawdzałoby się na trawiastych kortach w Londynie.
- Uwielbiał analizować statystyki, gromadzić dane. Właśnie to, jak wiele przyswoił, pozwoliło mu odnosić sukcesy jako trener. Jego bardzo dobrą cechą jest, że te wszystkie informacje potrafi przefiltrować i przekazać zawodnikowi jedynie najważniejsze, a nie bombarduje danymi. Dzięki temu łatwiej zachować czysty umysł — podkreśliła.
- Iga również ma coraz większe doświadczenie i to po prostu w pewnym momencie zacznie procentować, także na trawie. Nie sądzę, aby miała wygrywać tylko na mączce — zauważyła Brytyjka, która cztery lata temu zakończyła karierę.
Fissette jest pierwszym zagranicznym trenerem Świątek. Został nim jesienią ubiegłego roku.
- Wim powiedział mi, co chciałby zmienić w mojej grze. To było zaskakujące, bo chciał spróbować innych rozwiązań niż takie, jakie słyszałam dotychczas. Wciąż kontynuujemy tę pracę — powiedziała miesiąc temu w Paryżu Polka.
- Mamy dobry kontakt, także ogólnie, jako człowiek do człowieka. Rozumiemy się. To mi bardzo odpowiada, bo mam pole do tego, żeby po prostu z nim porozmawiać, mieć dyskusję — dodała.
Świątek w stolicy Francji żartowała również, że 45-letniego Belga trudno namówić, aby przeczytał inną książkę niż poświęconą tenisowi, aby dokształcił się np. z popkultury.
- Wciąż czekamy, żeby obejrzał „Władcę Pierścieni” i zaczął rozumieć nasze żarty — zdradziła.
Być może tenisowa obsesja u Fissette'a nasila się z wiekiem, bo Konta nie miała podobnych spostrzeżeń.
- Jestem pewna, że miał jakieś hobby poza tenisem, ale rzeczywiście jest jego wielkim fanem — powiedziała Brytyjka.
KP, PAP