– Na pudełkach schudłam 4 kilogramy, wyglądam lepiej i czuję się świetnie – mówi Anita, drobna pięćdziesięciolatka. Jest terapeutką i analityczką behawioralną, ma gabinet w domu, pracuje w godz. 10-16, później ma dwie godziny przerwy i od 18 do 21 znów praca.
– Gdy nie miałam pudełek, to w czasie dwugodzinnej przerwy musiałam zrobić obiad i ledwie zdążyłam zjeść, już wracałam do pracy. Byłam ciągle zmęczona. A teraz luz, żadnego gotowania – mówi z radością. Schodzi do kuchni, otwiera pudełko, podgrzewa, zjada, często od razu obiad z deserem. To jej zajmuje najwyżej kwadrans, z resztą czasu może zrobić, co chce.
Mąż — prawnik w dużej, międzynarodowej firmie — też jest zapracowany, też przeszedł na pudełka, z tą różnicą, że o ile ona zamawia w pudełkach 1500 kcal, to on 2000.