Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Pod i nad polskimi drogami istnieje tysi?ce przej?? dla zwierz?t, cz?sto zbudowanych za ogromne pieni?dze. Teraz miliony z?otych wydajemy za? na ich grodzenie. Uzasadnieniem jest walka z ASF, chorob? zaka?n? ?wi?. Jednak problem od ponad 10 lat nie znika, ro?nie za to liczba wypadk?w z udzia?em zwierz?t.

Polska od ponad dekady stara się walczyć z afrykańskim pomorem świń. Choroba jest niegroźna dla ludzi, ale atakuje zarówno dziki, jak i świnie. Jednym ze sposobów jest ograniczenie migracji dzikich zwierząt, które są obwiniane za roznoszenie ASF. To oznacza między innymi grodzenie przejść nad i pod drogami, które powstały właśnie po to, aby zwierzęta mogły swobodnie przemieszczać się i nie powodować wypadków.
Zobacz wideo Dlaczego niedźwiedzie schodzą do siedzib ludzkich? Sami jesteśmy sobie winni
W czwartek na posiedzeniu sejmowej komisji podano aktualne dane dotyczące skali grodzenia przejść dla zwierząt. Okazało się, że z około 5600 różnego rodzaju przejść, w tej chwili zagrodzonych jest aż 1500, czyli więcej niż co czwarte z nich. W tym niemal połowa budowanych dużym kosztem górnych przejść nad drogami szybkiego ruchu i autostradami.
Jak informowało Ministerstwo Infrastruktury, na niektórych odcinkach np. autostrad A1 i A2 zamknięto praktycznie 100 proc. przejść dla zwierząt. Jednak w wielu miejscach nie są blokowane wszystkie przejścia, szczególnie gdy przebiegają one np. przez cieki wodne. Do tego blokady bywają niszczone przez ludzi i zwierzęta. To zaś rodzi pytania o ich sensowność.
Budowa przejść tylko w ostatnich 20 latach mogła kosztować nawet 17 miliardów złotych, a teraz część z nich nie spełnia swojej funkcji. Do tego ich grodzenie generuje kolejne koszty - według ministerstwa od 2019 roku to już 19 milionów złotych.
Rośnie liczba wypadków
Celem grodzenia przejść jest utrudnienie migracji dzików. Jednak trudne lub niemożliwe jest stworzenie takich blokad, które zatrzymają dziki, a nie inne duże zwierzęta. To nieraz 2-metrowe ogrodzenia. Zatem cierpią z tego powodu populacje łosi, saren i wilków.
Zamknięcie przejść to problem nie tylko dla dzikiej przyrody i ekosystemów, lecz również dla ludzi i naszego bezpieczeństwa.
Choć nie ma danych definitywnie wskazujących na to, że dany wypadek z udziałem zwierząt jest spowodowany zamknięciem danego przejścia, to od czasu wprowadzenia grodzeń śmiertelność zwierząt w wypadkach drogowych znacznie wzrosła. Przez cały okres to prawie trzykrotny wzrost, a w 2024 roku wypadków z udziałem zwierząt było około 15 proc. więcej.
- Przejścia dla zwierząt powstają tam, gdzie z badań naukowców wiemy, że istnieje ich szlak migracyjny. Jeśli zwierzę napotka grodzenie, będzie starało się je sforsować lub ominąć ryzykując życie przejściem przez drogę, ponieważ migrować musi - w poszukiwaniu miejsc schronienia czy rozrodu. Kolizja drogowa z udziałem zwierząt to oczywiste zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników dróg - wyjaśnia Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Nieskuteczne blokady?
Jak mówiono na sejmowej komisji, skuteczność blokad w walce z ASF jest wątpliwa. Po pierwsze dlatego, że mimo blokad przejść, dziki nieraz przemieszczają się innymi szlakami, czasem po prostu przekraczają drogi.
- Nie ma chronologicznej relacji między ogniskami ASF wśród dzików a wśród świń. Drogi i autostrady nawet z zablokowanymi przejściami dla zwierząt nie zatrzymują ASF - przekonywał w Sejmie Jakub Bieńkowski ze Stowarzyszenia Rakowo, które monitoruje przejścia w województwie wielkopolskim.
O likwidację blokad wnioskowała w ubiegłym roku Państwowa Rada Ochrony Przyrody, która także uznała je za nieskuteczne. Przywołała ona m.in. badania, według których "jest bardzo mało prawdopodobne, by dziki były odpowiedzialne za rozprzestrzenianie się ASF na duży, większy niż 30 km dystans". Wynika to m.in. z charakteru samej choroby, która rozwija się gwałtownie i osłabia zwierzę, przez co to nie może daleko się przemieszczać. Pierwotnym celem blokad było powstrzymanie rozprzestrzeniania się ASF ze wschodu kraju na zachód. Jednak pierwsze ogniska choroby na zachodzie Polski pojawiły się nie tylko 300 km od ognisk na wschodzie, ale też kilkadziesiąt, a nawet 700 km od blokowanych autostrad.
Według naukowców to potwierdza, że ASF rozprzestrzenia się na duże odległości przede wszystkim przez działania człowieka (np. na pojazdach) i "blokowanie przejść na drogach szybkiego ruchu nie jest w stanie powstrzymać jego ekspansji".
W opinii PROP zwrócono uwagę zarówno na konsekwencje przyrodnicze (ograniczenie korytarzy ekologicznych, spadek wymiany genów w populacjach dużych ssaków), jak i prawne (niespełnienie warunków technicznych dróg w zakresie oddziaływania na środowisko, niewypełnianie unijnych zobowiązań dot. ochrony przyrody).
Przewodniczącą sejmowej podkomisji, posłanka Małgorzata Tracz, zapowiedziała zebranie specjalnego zespołu jeszcze w sierpniu, który omówi kwestie alternatyw dla grodzeń z udziałem epidemiologów, biologów oraz przedstawicieli rządowych instytucji, oraz ministerstw rolnictwa i środowiska.