Nie ma dowodu bezpośredniego, ale są poszlaki.
– Charakterystyczne jest w tej sprawie – wspiera prokuratora w ostatnim słowie mecenas Beata Czechowicz, reprezentująca matkę nieżyjącej dwójki dzieci – to, co wydarzyło się podczas pierwszego śledztwa po śmierci Liliany. P. zmylił czujność funkcjonariuszy. Zmylił, bo ludzie są wrażliwi. Mając przed sobą ojca tragicznie zmarłego dziecka, policjanci nie chcieli zadawać zbyt wielu pytań. P. poprosił, aby nie przepytywali jego żony, bo bardzo cierpi. I pierwsze śledztwo zamknięto na tym etapie, a oskarżony uznał: mogę zabijać bezkarnie.