"Chrobot! Jeszcze jedno cięcie!" Chirurgia bez znieczulenia była walką z czasem i cierpieniem

14 godziny temu 11

Poniżej publikujemy fragment książki "Przypadkowe odkrycia medyczne" wydanej nakładem Wydawnictwa Filia

Błysk zimnej stali: chirurgia bez znieczulenia

Zaczęłam krzyczeć i krzyk mój trwał bez ustanku przez cały czas trwania cięcia.

— Fanny Burney, 1801 —

W swojej autobiografii Charles Darwin następująco ujął wrażenia z obserwacji dwóch operacji przeprowadza­nych bez znieczulenia: "Przy dwóch okazjach dane mi było uczestniczyć w okropnych operacjach przeprowadzanych w szpitalu w Edynburgu – jedną z nich wykonywano na dziecku – ale w obu przypadkach opuszczałem salę, zanim dobiegły końca.

Nigdy też nie powtórzyłem tego doświad­czenia – ponieważ działo się to na długo przed błogosła­wioną epoką chloroformu, żadne zachęty nie byłyby na tyle silne, by mnie do tego skłonić. Wspomnienia tych wydarzeń nawiedzały mnie jeszcze przez długie lata".

Chirurgia w epoce przed odkryciem anestezji wiązała się z potwornym bólem i często śmiercią. Wykonywano głównie zabiegi amputacji, usunięcia kamieni z pęcherza moczowego lub torbieli jajnika. Kluczowe znaczenie dla ich powodzenia miała szybkość – starano się maksymalnie skrócić męczarnie rozkrawanych pacjentów. Zegar był probierzem talentu chirurga: zręczny specjalista dokonywał amputacji w mniej niż dwie minuty.

Umiejętność bardzo szybkiej pracy stawała się wizytówką, którą można było chwalić się nie tylko przed opi­nią publiczną, lecz także przed wolniejszymi kolegami ope­ratorami. Znany w swoim czasie chirurg Robert Liston tak bardzo pragnął pobić własny rekord prędkości w amputowa­niu nogi, że przez przypadek razem z kończyną usunął jedno jądro pacjenta i dwa palce swojego asystenta.

Polecamy również inny fragment książki: Zmieniła dietę na zdrowszą, ale nadal czuła się źle. Wystarczyła jedna zmiana, by poczuła różnicę.

W trakcie operacji oszalały z rozdzierającego bólu pacjent sta­nowił dla chirurga wrzeszczący, ruchomy cel. Lekarze nie pozo­stawali obojętni na cierpienie, jakie zadawali; byli także świadomi zagrożenia, jakie dla wijącego się chorego stanowił ostry skalpel. Doktor Valentine Mott, słynny chirurg z Nowego Jorku, tak opisy­wał to nieodstępujące go ani na krok niebezpieczeństwo: "Jakże często, gdy operowałem w głębi jakiejś ciemnej, przepastnej rany, przeszywał mnie lęk, że niefortunny ruch pacjenta zepchnie nóż mój z właściwego kursu, przez co nieumyślnie sam stanę się jego katem i zobaczę, jak ginie na moich rękach".

Operacja Fanny Burney

Na początku XIX wieku Fanny Burney, należąca do londyńskiej socjety angielska powieściopisarka, przez kilka lat cierpiała z powodu nawracającego bólu i stanu zapalnego w prawej piersi. Lekarz zdiagnozował nowotwór i zalecił usunięcie guza. Fanny wyraziła zgodę na operację, choć nie było wtedy dostępne żadne znieczulenie: "Wszystko przekonywało mnie o tym, […] że tylko ten eksperyment może mnie ocalić".

To może cię zainteresować: Urolog przeprowadził zabieg wazektomii. Nagle rozległo się: panowie, wtopa!

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

W owym czasie Burney mieszkała we Francji wraz z mężem, emerytowanym generałem Alexandrem d’Arblay. Zabieg zgo­dził się wykonać baron Dominque-Jean Larrey, wybitny chirurg wojskowy odznaczony przez Napoleona. Fanny opisała katusze, jakie przeżywała podczas tej koszmarnej operacji, tworząc coś, co później określono mianem "najniezwyklejszych »wspomnień«, jakie kiedykolwiek przelano na papier". Oto kilka wyimków z jej relacji:

"M. Dubois położył mnie na materacu i przykrył mi twarz baty­stową chustą. Była na tyle przejrzysta, że zobaczyłam siedmiu mężczyzn i pielęgniarkę natychmiast obstępujących łóżko. Nie chciałam, by mnie przytrzymywano; kiedy przez batyst ujrza­łam jasny błysk polerowanej stali, zamknęłam oczy. Gdy to straszliwe ostrze zanurzyło się w mojej piersi – rozci­nając żyły, tętnice, mięśnie i nerwy – żadne napomnienia nie powstrzymałyby mnie od wrzasku".

"Zaczęłam krzyczeć i krzyk mój trwał bez ustanku przez cały czas trwania cięcia – to nie­mal cud, że nadal nie dźwięczy mi w uszach, tak przeraźliwa była moja udręka! Kiedy wykonano nacięcie i odjęto przyrząd, ból wciąż pozostawał równie dojmujący, gdyż powietrze naraz omiatające delikatne ciało było jak mrowie maleńkich, lecz ostrych i rozwidlonych sztylecików szarpiących brzegi rany. A to wciąż nie był koniec".

O, niebiosa! Wtedy poczułam, jak nóż dotyka kości – skrobie o nią! […] I znów ten chrobot! Gdy za tym drugim razem odsu­nięto instrument, myślałam, że to koniec operacji – lecz nie! Chwilę później wykonano kolejne potworne cięcie – jeszcze gor­sze niż wszystkie poprzednie, miało sięgnąć do samego spodu, oddzielić podstawę tegoż budzącego grozę gruczołu od tego, do czego był przytwierdzony. Po wszystkim baron Larrey był blady prawie tak, jak ja, a jego splamiona krwią twarz wyrażała głę­bokie zmartwienie, obawę i niemal przerażenie.

Horror, który przeżyła ta niezwykła kobieta, był udziałem wielu tysięcy innych cierpiących, operowanych w równie bez­względny sposób. Pół wieku później odkrycie gazów anestetycznych położyło kres okropnościom chirurgii bez znieczulenia.

"Przypadkowe odkrycia medyczne", okładka książki

"Przypadkowe odkrycia medyczne", okładka książkiWydawnictwo Filia

Przeczytaj źródło