Ma 45 lat i od dwóch nie opuszcza swojego domu w Tokio. Pracowała na pół etatu w biurze nieruchomości, lecz w pandemii została zwolniona. Kiedy skończył się lockdown, nikt nie chciał zatrudnić kobiety po czterdziestce mającej na głowie starszych rodziców. Opieka nad ojcem czy matką to w Japonii uświęcony tradycją obowiązek. Problem w tym, że osoby ze starymi rodzicami na karku uznawane są przez pracodawców za kłopotliwych pracowników.
Odsyłana z kwitkiem Michi (pod takim pseudonimem występowała w reportażu japońskiej telewizji NHK) zaczęła tracić wiarę w siebie. Wstydząc się własnej nieudolności, przestała spotykać się z ludźmi. – Czasami myślę o tym, żeby pójść na poranny spacer, ale wtedy moje mięśnie sztywnieją. Nie mogę zmusić ciała do wysiłku – mówiła w NHK. – Wszyscy uważają, że jestem rozpieszczona i uzależniona od męża. Chciałabym znów móc rozmawiać z ludźmi, ale nie wiem, co im powiedzieć – tłumaczy.