Nie jestem droga – mówi Natalia Fiedorczuk, pisarka, redaktorka, nauczycielka. – W zależności od powierzchni biorę od 35 do 45 zł za godzinę, ale bywa, że wyznaczam stawkę za cały dom. W sprzątaniu mam swoje patenty: nie uznaję mopa, myję podłogi na kolanach, odtykam wszystkie odpływy, znanym tylko sobie sposobem zdejmuję kamień z drzwiczek prysznicowych.
Fiedorczuk przyznaje, że od dawna – jak mówi – suplementuje się sprzątaniem. Ma dwoje dzieci, a z samej twórczości nie sposób wyżyć. Do wypłaty zaliczki wydawnictwa wymagają dokładnego konspektu i połowy powieści. Dorabianie redagowaniem to droga przez mękę: za liczący 40 tys. znaków arkusz można dostać 200 zł. Całe zlecenie wymaga zarwania kilkunastu nocy. Pracę w szkole (była przez rok nauczycielką sztuki) bardziej można zaliczyć do hobby niż sposobu na zarabianie pieniędzy.
– Sprzątanie jest lepiej płatne i mniej drenujące psychicznie – mówi Fiedorczuk. – Uczucie zmęczenia w obręczy barkowej jest tak samo ludzkie jak satysfakcja z dobrze wykonanej pracy.