Nagrał, jak wyrzucają go z placówki Straży Granicznej, grozi mu więzienie. "Podstępem zatrzymali mój telefon"

9 godziny temu 5

Wolontariusz udzielający pomocy na granicy polsko-białoruskiej stanie przed sądem z zarzutami karnymi. Grozi mu do trzech lat więzienia. – Podstawą aktu oskarżenia przeciwko mnie stał się filmik, który sam nagrałem – opowiada pan Bartosz. We wtorek początek procesu.

Bartosz jest wolontariuszem, który udziela pomocy humanitarnej na pograniczu polsko-białoruskim. Jesienią 2024 r. podczas jednej z interwencji spotkał grupę migrantów. Był w niej obywatel Somalii, który chciał ubiegać się w Polsce o ochronę międzynarodową. Na miejsce została wezwana Straż Graniczna, a uchodźca w obecności funkcjonariuszy złożył ustną deklarację, że chce ochrony w Polsce. Funkcjonariuszom wręczono też pełnomocnictwo, w którym Somalijczyk upoważnił Bartosza do działania w jego imieniu we wszystkich postępowaniach. Potem mężczyzna został zabrany do placówki Straży Granicznej w podlaskim Michałowie.

Kiedy następnego dnia Bartosz zjawił się w placówce na umówione spotkanie, usłyszał, że Somalijczyk nie chciał jednak składać wniosku o ochronę międzynarodową. Poprosił więc o spotkanie z nim, by sprawdzić, czy to prawda. Funkcjonariusze kategorycznie odmówili. Jak się później okazało, Somalijczyka nie było już w Polsce. Straż Graniczna wydała postanowienie o wydaleniu go na Białoruś. A sam wolontariusz został wyprowadzony siłą z placówki.

Przeczytaj źródło