Sergiusz Żymełka zdobył ogólnopolską rozpoznawalność dzięki "Rodzinie zastępczej". Kiedy zakończono emisję produkcji, aktor zupełnie usunął się w cień. Ostatnio serialowy Fifi udzielił szczerego wywiadu, w którym zdradził, jak wygląda jego codzienność i czym się teraz zajmuje. Z rozbrajającą szczerością przyznał, że etatowa praca nie jest dla niego.
Sergiusz Żymełka przez dziesięć lat wcielał się w postać charakternego Filipa Kwiatkowskiego w uwielbianej przez telewidzów produkcji Polsatu. Po zakończeniu emisji "Rodziny zastępczej" słuch o Żymełce zaginął.
Aktor usunął się w cień i ograniczył swoją obecność w rodzimym show-biznesie praktycznie do zera. Teraz udzielił wywiadu w którym przyznał, że dziś już mało kto rozpoznaje w nim Fifiego z kultowego serialu.
"Miewam takie sytuacje, ale dość rzadko. Częściej widzę, że ktoś mi się uważnie przygląda i wie, że skądś mnie kojarzy, ale nie pamięta skąd. Dopiero gdy wejdziemy w interakcję i zaczniemy rozmawiać, orientuje się, że jestem tym chłopakiem z serialu. Zdarza się to zwykle w mniejszych miejscowościach, nie w Warszawie" - przyznał w rozmowie z Plejadą.
Filip Żymełka postanowił rozwijać swoją karierę w zupełnie innej branży. Aktorstwo jest już dla niego daleką przeszłością. Teraz dawny gwiazdor Polsatu postawił na biznes.
"(...) Można powiedzieć, że jestem start-upowcem. Realizuję nie tylko swoje pomysły biznesowe, ale też tych, którzy przychodzą do mnie, proszą o wsparcie i zapraszają do współpracy. Czasem zajmuję się też dubbingiem, choć rzadziej niż kiedyś. W ostatnich latach skupiłem się głównie na działalności biznesowej. Wszystko inne zeszło na dalszy plan" - zdradził.
34-latek nie ukrywa, że stabilna praca w regularnych godzinach to nie jest rozwiązanie dla niego. Choć, jak przyznaje, taki wybór drogi życiowej ma też swoje minusy.
"Są tacy, którzy uwielbiają stabilizację. Ma ona wiele plusów, ale ja jednak lepiej odnajduję się w delikatnym chaosie. Zrozumiałem, że taka typowa, biurowa, etatowa praca nie jest dla mnie. W takich warunkach szybko się nudzę, zniechęcam i wypalam. (...) Oczywiście, wiąże się to z tym, że nie mam stałych dochodów. Nie zawsze wszystko układa się tak, jakbym chciał. Mam też na koncie biznesowe porażki - projekty, w które zainwestowałem masę czasu, a które nie wypaliły. Takie doświadczenia są frustrujące, ale dużo uczą (...)" - podsumował.
Zobacz także:
Była gwiazdą "Rodziny zastępczej". Zniknęła na lata, by teraz z przytupem powrócić do branży
Monika Mrozowska wdała się w romans z kolegą z pracy. Mąż nie mógł udawać obojętnego
Plotki o powrocie to prawda? Maryla Rodowicz zabrała głos, ale ma jeden warunek