Smutne wyznanie męża Bogumiły Wander. Przyznał to tuż przed rocznicą śmierci żony

15 godziny temu 11
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Bogumiła Wander zmarła 30 lipca 2024 roku w wieku 80 lat. Z okazji zbliżającej się powoli rocznicy, jej mąż Krzysztof Baranowski wyznał szczerze, że chodzenie na cmentarz to dla niego powierzchowny gest. Szczerze też wyznał, że nie widzi potrzeby organizowania specjalnego dnia dla upamiętnienia żony. Oto szczegóły.

Niespodziewana śmierć Bogumiły Wander w 2024 roku szczególnie dotknęła wszystkich pasjonatów telewizji. Zmarła w wieku 80. lat Wander była jedną z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych polskich spikerek, kojarzona głównie z TVP. Występowała w niej od lat 60. XX wieku aż do 2003 roku i ostatni raz w 2012 roku. Widzowie do dziś pamiętają jej elegancję, perfekcyjną dykcję i profesjonalizm.

Już niedługo, po 30 lipca minie pierwsza rocznica jej śmierci. Jej mąż, Krzysztof Baranowski wyznał w najnowszym wywiadzie, w jaki sposób będzie obchodził ten wyjątkowo smutny dzień. Oto szczegóły.

Para poznała się ponad 40 lat temu. Ich wiązek był pełen wzajemnej fascynacji i miłości, którą jednak ukrywali przed światem przez wiele lat,. Formalnie pobrali się dopiero w 2005 roku. Choroba Bogumiły Wander znacząco wpłynęła na ich życie w ostatnich latach - w 2019 roku trafiła do specjalistycznego ośrodka opieki. Pomimo tego, że była otoczona opieką, a mąż odwiedzał ją tak często, jak tylko mógł, to zmarła w wieku 80 lat.

Jak się okazuje, Krzysztof Baranowski nie przygotowuje niczego specjalnego z okazji pierwszej rocznicy śmierci żony. W rozmowie z "Faktem" wyznał, co zamierza zrobić.

"Uczciłem jej pamięć całym życiem, więc nie ma co tu kombinować i robić próżnych gestów. Bogusia jest ciągle ze mną, mam ją w sercu, także jakby się nie rozstajemy. Wyruszam na ocean, myślę, że tam możemy się spotykać, ale na cmentarz często nie lubię chodzić, bo dla mnie to jest tylko gest" - wyznał tabloidowi Krzysztof Baranowski.

W Łodzi, czyli rodzinnym mieście prezenterki chcą upamiętnić ją w niezwykły sposób. W miejscu, w którym mieszkała, chcą nazwać plac jej imieniem. Sam pomysł podoba się Baranowskiemu: " Bardzo się z tego ucieszyłem. To będzie jakiś trwały ślad" - powiedział dla "Faktu".

Sam jednak dodał, że chodzenie na cmentarz nie jest przez niego do końca zrozumimałe. Według niego są lepsze pomysły na to, jak można pamiętać o ukochanej osobie.

"Chodzi o to, co ma się w sercu. A pójść na cmentarz zawsze można, szczególnie jak ludzie patrzą, że człowiek tam bywa. Ja mam perspektywy i patrzę w przyszłość" - dodał w rozmowie.

Po jej śmierci Krzysztof Baranowski zapowiedział, że wyruszy w swój ostatni rejs dookoła świata, traktując to jako formę zachowania pamięci o swojej ukochanej. Ostatecznie jeszcze plan nie doszedł do skutku. Baranowski wówczas szukał kompana do podróży.

Z kolei w lutym b.r. w "Dzień Dobry TVN" Krzysztof Baranowski wyznał, że wycofuje się z pomysłu dedykacji żonie ostatniej podróży.

"Nie zamierzam dedykować żonie tego rejsu, ponieważ zadedykowałem jej całe życie. Niemniej myślę, że będzie mi towarzyszyć..." - wyznał wyraźnie wzruszony.

Zobacz także:

Mąż Bogumiły Wander celowo nie prostował błędnej informacji. Dopiero teraz to wyjawił

86-letni Baranowski dopiero pożegnał żonę, a już takie wieści. To nie były plotki

Kim jest jedyny syn Bogumiły Wander? "W dniu jego ślubu dziewczyny płakały"

Przeczytaj źródło