Grzesiek zaraził się na Węgrzech. "Co chwilę zatrzymywał samochód, bo było mu niedobrze"

19 godziny temu 8
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Grzegorz grypy żołądkowej nabawił się w przedostatni dzień urlopu na Węgrzech. Wcześniej przez trzy dni cierpiał kolega, z którego rodziną Grzesiek z żoną wybrali się na wczasy, do kurortu z basenami. Tomek przechorował na miejscu, Grzesiek miał kłopoty jeszcze w trakcie drogi powrotnej. Podróżowali wszyscy razem, jednym samochodem.

— Tomek i jego żona prowadzili samochód, jechaliśmy razem. To było bardzo kłopotliwe, bo co chwilę musieli zatrzymywać samochód, bo było mi niedobrze. O drugiej stronie nawet nie chcę pamiętać — wspomina Grzesiek. Czas powrotu przez tę sytuację wydłużył się prawie dwukrotnie. — Gdy już dotarliśmy do domu, byłem tak wyczerpany, że zaległem na trawie w ogródku i zasnąłem. To był dwudniowy koszmar. A wcześniej nabijałem się z Tomka, że ma takie problemy. Od teraz nikomu nie życzę.

Według statystyk w ciągu pierwszego półrocza w Polsce na infekcje żołądkowo-jelitowe, zwane popularnie "jelitówkami", zachorowało ponad 21 tys. osób. To stała tendencja, w tym samym okresie w ub. roku liczby są podobne. Jelitówkę wywołują rotawirusy (8,3 tys. zachorowań), norowirusy (5,3 tys.) i inne "określone" bądź "nieokreślone" przyczyny (11,5 tys.). To dane, które co dwa tygodnie raportuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni czerwca zanotowano 1,5 tys. przypadków. Pamiętajmy, że to dane oficjalne, bo niektórzy chorzy "przechorowują" infekcję w domu (albo na urlopie, jak Tomek i Grzesiek) i prawdopodobnie jest to zdecydowana większość. Medonet zapytał lekarza rodzinnego o wszystko, co dotyczy tej nieprzyjemnej infekcji. Niektórzy np. stosują leki hamujące biegunkę, a tego w ogóle nie powinni robić.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Medonet: Coraz więcej osób uskarża się na tzw. jelitówkę czy grypę żołądkową. Obserwuje to pani?

Specjalista medycyny rodzinnej Joanna Szeląg: Mamy dosyć charakterystyczny moment i termin na tzw. jelitówki, mówiąc popularnie. Tak się dzieje różnych powodów, mamy wzrost zachorowań zarówno na podłożu wirusowym, infekcyjnym, jak o podłożu pokarmowym.

A z czego to wynika? Obserwujemy jakąś sezonowość?

Rzeczywiście możemy powiedzieć o pewnej sezonowości zachorowań o podłożu wirusowym, latem rzeczywiście jest ich więcej. Jeżeli chodzi o pokarmowe "jelitówki", to często to jest kwestia upału i formy przechowywania produktów żywnościowych w różnych warunkach i jedzenia w różnych miejscach.

Latem częściej się przemieszczamy, jeździmy na urlopy, na wakacje, więc prawdopodobnie to też ma wpływ. Ponadto zmienia się trochę dieta, dochodzą na przykład grille, fast food w drodze czy kuchnie regionalne w różnych krajach.

Czy to pani może ze swojej perspektywy ocenić, czy więcej choruje dzieci, czy też dorosłych? Kto częściej się zgłasza do lekarza z objawami grypy żołądkowej?

Z tym jest bardzo różnie. Mam pełen przekrój populacji, czyli dzieci i dorosłych. Ale faktycznie częściej zgłaszają się jednak dorośli, ale statystycznie nie będę tego podsumowywała. Nie umiem tego podsumować

Jak się można ustrzec jelitówki?

Możemy zmniejszyć ryzyko zachorowania, czyli przede wszystkim pamiętać o tym, że infekcje jelitowe to choroby brudnych rąk. Zatem należy myć dokładnie ręce, nie wspomnę o momencie po skorzystaniu z toalety, bo to oczywistość. Zalecam mycie rąk i dezynfekcja przed posiłkami, na przykład, jeżeli jesteśmy w podróży, w pociągu, autokarze, w samochodzie.

Warto przetrzeć czy przemyć jakoś dłonie, żeby przynajmniej trochę zmniejszyć ryzyko przeniesienia infekcji. To jest również kwestia odpowiedniego przechowywania produktów. Jeżeli jedziemy wiele godzin w samochodzie, to zabierzmy ze sobą produkty, które mają dużą trwałość i się nie zepsuje. Albo na przykład zatrzymajmy się po drodze i zjedzmy posiłek gdzieś w restauracji, żeby nie wozić różnych produktów, które łatwo się psują, mają krótkie terminy przydatności do spożycia. Nie zamrażajmy lodów i żywności jako takiej powtórnie, bo to też ogromne ryzyko narażenia.

A da się określić podstawowe objawy takiej infekcji? Bo przebiegają one różnie. Jaką "jelitówka" ma fachową nazwę?

To jest infekcja żołądkowo-jelitowa, tak ją można najogólniej określić. Jak sama nazwa wskazuje, składają się na nią zarówno wymioty, jak i biegunka. Mogą być tylko wymioty, może być tylko biegunka.

Dla jednego chorego, jeżeli to jest infekcyjny czynnik, to będą na przykład nudności i jeden luźny stolec, a innego rozłoży na dwa dni, albo i dłużej. Więc to jest bardzo duża osobnicza zmienność, reakcja indywidualna. Jedni, mówiąc wprost, mają bardziej wrażliwe żołądki, inni mniej. I to nie znaczy, że to jest inna infekcja. To znaczy tylko, że może to być inna reakcja.

Specjalistka medycyny rodzinnej Joanna Szeląg

Specjalistka medycyny rodzinnej Joanna Szelągmat.pras. / mat. pras.

Czym grozi poważna infekcja żołądkowo-jelitowa?

Trzeba zwrócić uwagę na odwodnienie. To jest największe ryzyko. Nie dość, że sam fakt wymiotów czy biegunki to jest kwestia odwodnienia i zaburzeń elektrolitowych, to jeszcze jeżeli to się nakłada na upały, gdzie musimy pilnować, aby się nie odwodnić z ich powodu, to łatwo doprowadzić do odwodnienia. Szczególnie zagrożone są małe dzieci, niemowlęta i osoby starsze, osoby z chorobami przewlekłymi, pacjenci przyjmujący różnego rodzaju leki, bo często wtedy te leki się nie wchłaniają, nie działają.

A zdarzył się pani taki pacjent, którego trzeba było w trybie pilnym przetransportować do szpitala, bo był już tak odwodniony, że trzeba było w ten sposób reagować?

Myślę, że każdy z nas, lekarzy POZ, ma takie doświadczenie. Bywają tacy pacjenci, którzy albo trafiają do nas już na takim etapie infekcji, że są mocno odwodnieni i wymagają zaopatrzenia szpitalnego, albo w takim wieku, że odwodnienie postępuje gwałtownie i wymaga to hospitalizacji. Niewątpliwie pacjent, który jednocześnie gorączkuje, jest bardziej zagrożony. Możemy też wtedy na przykład podejrzewać salmonellę.

Natomiast my w POZ-cie nie jesteśmy w stanie w trybie pilnym ocenić zaburzeń elektrolitowych, bo nie mamy dostępu do laboratorium. Żeby wykonać takie badania, pacjent musiałby pójść do szpitala laboratorium, a wyniki są po dłuższym czasie. Więc zaopatrujemy tych pacjentów, którzy w miarę łagodnie przechodzą daną infekcję.

Natomiast cięższe przypadki, gdzie występuje duże ryzyko zaburzeń i odwodnienia, trafiają do szpitala, ale to jest zdecydowana mniejszość.

Jakie leki się podaje w przypadku takiej infekcji?

Leczy się ją objawowo. To oznacza, że przede wszystkim dbamy o nawodnienie, o odpowiednią dietę. Ważniejsze jest, żeby pacjent pił, niż jadł, zwłaszcza w ostrym okresie infekcji. Obalę pewien mit o nawodnieniu dożylnym: to nawodnienie doustne jest najlepsze z możliwych, jeżeli chodzi o efektywność, lepsze niż na przykład nawodnienie dożylne. Picie płynów jest skuteczniejsze, korzystniejsze z punktu widzenia powrotu funkcji przewodu pokarmowego.

Ponadto absolutnie nie podajemy środków hamujących biegunkę. To ostateczność, wtedy, kiedy naprawdę musimy wyjść z domu, żeby nie było problemów w trasie itp. Biegunka i wymioty to mechanizmy obronne. W związku z tym nie hamujemy ich, staramy się niwelować skutki, czyli właśnie, chociażby dbamy o nawodnienie, natomiast proces obronny cały czas toczy się w jelitach.

Leki typowe, hamujące biegunkę, powinny być stosowane bardzo rzadko, w sytuacjach rzeczywiście skrajnych. Natomiast można stosować leki absorbujące, czyli takie, które nie mają typowego hamującego działania.

Zdarzają się szybkie nawroty dolegliwości. Dlaczego?

Wiele osób nie bierze pod uwagę, że po takiej jelitówce nasze jelita są, mówiąc kolokwialnie, zmęczone. Jeśli przeszliśmy właśnie jelitówkę, jest wreszcie dobrze i serwujemy sobie grilla i bigos, a to jest dosyć powszechne, to z dużym prawdopodobieństwem znowu będziemy mieli problem. Po przejściu infekcji trzeba sobie zastosować przez parę dni dietę bardziej lekkostrawną, żeby przewód pokarmowy doszedł do siebie.

A suplementować się jakimiś specyfikami w trakcie dolegliwości?

Nie trzeba. Jeżeli są to bardzo intensywne wymioty czy biegunka, to można kupić elektrolity przeznaczone specjalnie do nawodnienia przy takich dolegliwościach.. Bo to nie mają być elektrolity dla seniorów stosowane profilaktycznie w tej grupie wiekowej czy elektrolity dla sportowców, którzy intensywnie ćwiczą. Trzeba kupić elektrolity, które są stosowane do nawodnienia właśnie w infekcjach żołądkowo-jelitowych. Po jelitówce może pojawić się przemijająca nietolerancja laktozy.

Nie powinno więc dziwić, że po spożyciu mleka jest gorzej, pojawia się delikatny nawrót, więc mleko czy produkty mleczne można sobie odłożyć na dzień czy dwa. To wszystko jest bardzo indywidualną sprawą, bo są takie osoby, które będą potrzebowały tygodnia, żeby dojść do siebie po jelitówce w sensie pokarmowym, a inne następnego dnia już będą czuły się świetnie.

Przeczytaj źródło